Ciężarówki odśnieżające silnikami odrzutowymi – rosyjski sposób na najostrzejszą zimę

Autor tekstu: Krystian Pyszczek

Okres zimowy i obfite opady śniegu potrafią zaskoczyć wszystkich i nie ważne, czy mowa tu o niemieckiej armii pod Moskwą, czy polskich drogowcach. Zapewne już niebawem powitają nas obrazy zasypanych dróg oraz zakopanych samochodów i ciężarówek. Zima jest również sporym wyzwaniem dla służb ruchu lotniczego, które nieustannie muszą walczyć ze śniegiem zalegającym na pasach startowych czy zamarzniętymi samolotami. W takich realiach konieczny jest specjalistyczny sprzęt, który będzie w stanie skutecznie realizować zadania.

Pług z silnikiem z T-34, rok 2014:

Zwłaszcza Rosjanie są w stanie skorzystać z najbardziej nietypowych, bezkompromisowych rozwiązań. Jakiś czas temu sławę zdobył pewien pomarańczowy ZiŁ, który torował drogi na Lubelszczyźnie, wykorzystując do tego potężny pług wirnikowy napędzany silnikiem z czołgu T-34. Jednak pojazdy, które dzisiaj Wam zaprezentuję, idą pod względem wyjątkowości jeszcze dalej. Będą to ciężarówki, do których doczepiono silniki odrzutowe, pochodzące z wojskowych myśliwców.

Źródła tych pomysłów można się natomiast dopatrywać w rozwoju kolei. Już w latach 30-tych w Niemczech zaprojektowano pociąg  Schienenzeppelin, zasilany tłokowym silnikiem lotniczym. Następnie w 1966 roku w USA zbudowano lokomotywę M-497 Black Beetle w której zastosowano dwa silniki odrzutowe General Electric J47-19 pochodzące z bombowca Convair B-36 Peacemaker. Prototyp odrzutowego pociągu stworzyli także Rosjanie.

Choć idea ta szybko upadła, silniki odrzutowe nadal były stosowane w rosyjskiej kolei, tym razem do odśnieżania torów, a montowano je na specjalnych składach w których nierzadko wykorzystywano kabiny tradycyjnych ciężarówek. Sposobów konfiguracji było przy tym sporo: wiadomo na przykład o istnieniu specjalnie przebudowanych autobusów typu Ikarus 60, które zostały przystosowane do jazdy po torach i wyposażone w napęd lotniczy. Również nasi rodacy mieli w tym swój udział: w latach 60-tych do usuwania śniegu z linii kolejowych wykorzystywano transportowane pociągami myśliwce LIM (licencyjna wersja MiG-15). Wojsko natomiast wykorzystywało silniki odrzutowe na podwoziach czołgów: służyły one m.in. do rozminowania oraz gaszenia pożarów szybów naftowych.

Ikarus 60 przerobiony na odśnieżarkę:

Polska, odrzutowe odśnieżanie na PKP:

Metoda ta, choć z pozoru szalona, była prosta i skuteczna. Tym bardziej, że w silnie militaryzowanym państwie, jakim niewątpliwie był ZSRR, nie brakowało ani myśliwców, ani innego tego typu sprzętu. Nic zatem dziwnego, iż odrzutowe odśnieżarki z czasem trafiły także na lotniska, a wagony i lokomotywy zostały tam zastąpione podwoziami ciężarówek. Analizując zdjęcia można dojść do wniosku iż podobne pojazdy powstawały już w latach 50-tych. Późniejsze egzemplarze są natomiast używane do dzisiaj.

Jedna z pierwszych ciężarówek do odśnieżania (1958 rok):

Co oczywiste, zastosowano tutaj klasyczne radzieckie lub rosyjskie ciężarówki terenowe, takie jak KrAZ, Ural, czy Ził. To sprzęt toporny, ale też prosty i bardzo wytrzymały, z ogromnymi możliwościami konfiguracji.  Silnik odrzutowy zamontowany jest z przodu ciężarówki, na specjalnym wysięgniku. Najwcześniej jest to jednostka Klimow WK-1, znana z myśliwców MiG-15 i ważąca niecałe 900 kilogramów. Często to konstrukcja jeszcze starsza niż same samochody, gdyż Klimow WK-1 powstał już w 1947 roku i był pierwszym seryjnym silnikiem odrzutowym budowanym w ZSRR. Wywodził się ze zbudowanego w 1944 roku Rolls-Royce’a Nene i mógł pochwalić się ciągiem na poziomie 26,5 kN (od razu mówię: nie da się tego przeliczyć na konie mechaniczne).

Późniejsze KrAZ-y oraz Urale:

Jak to działa w praktyce? Pracą silnika odrzutowego steruje kierowca, który posiada przeznaczony do tego pulpit, wyglądający jak żywcem wyjęty z samolotu. Oczywiście musi przy swojej pracy zachować ostrożność gdyż temperatura gazów wylotowych osiąga nawet 600 stopni Celsjusza, co może doprowadzić do uszkodzenia nawierzchni. Warto też wspomnieć o tym, iż silnik odrzutowy odznacza się naprawdę ogromnym apetytem na paliwo: Klimow WK-1 spala aż 1700 kilogramów nafty lotniczej w ciągu godziny, dlatego też na tyle pojazdu montowana jest cysterna. Sama ciężarówka często posiada także specjalne wygłuszenia kabiny, które chronią operatora przed utratą słuchu.

Do odśnieżania płyty lotniska stosuje się różne pojazdy w różnej konfiguracji: w niektórych z nich dysza silnika odrzutowego jest montowana z tyłu lub po bokach. Istnieją także większe warianty, np. takie montowane na podwoziach ciężkich MAZ-ów 537. W tym przypadku podwójne dysze wylotowe poprowadzone są na boki, a sam silnik jest większy: mowa tu o jednostce Mikulin RD-3M stosowanej w dużych bombowcach i samolotach pasażerskich. Silnik ten generuje aż 90 nN ciągu i waży ponad 3 tony. Jego apetyt na paliwo jest ogromny gdyż RD-3M zużywa 174 kilogramy nafty lotniczej w ciągu sekundy! Silniki tego typu zabudowane były również na ciężkich wywrotkach kopalnianych BiełAZ 540.

MAZ-537:

BiełAZ-540:

Na tym jednak nie koniec, gdyż tego typu ciężarówki, oprócz odśnieżania pasów startowych, wykorzystuje się do odladzania kadłubów samolotów. W takim przypadku konfiguracja jest nieco inna, gdyż silnik odrzutowy umieszczono na specjalnej, podwyższonej platformie zamontowanej na skrzyni ładunkowej samochodu. Jako, że kierowca nie może realizować tego zadania samodzielnie, w bezpośrednim sąsiedztwie silnika montowana jest druga kabina, mieszcząca operatora. Dodatkowo na końcu dyszy instalowany jest specjalny pistolet rozpylający substancję do odladzania samolotów. Choć ponownie spotykamy się tutaj z silnikami Klimowa, apetyt na paliwo jest jeszcze większy: niektóre z tych termicznych instalacji strumieniowych potrafią zużywać nawet do 25 ton nafty w ciągu godziny!

Odladzanie skrzydeł:

Warto zadać sobie w tym miejscu pytanie: dlaczego takich pojazdów nie widujemy na przykład na warszawskim Okęciu? Powód tego stanu rzeczy jest bardzo prosty: idea wykorzystywania „odrzutowej ciężarówki” jest już po prostu przestarzała. Ogromne zużycie paliwa oraz hałas, a do tego ryzyko uszkodzenia pasa startowego lub kadłuba samolotu sprawiają, iż obecnie stosuje się do tych zadań odpowiednie środki chemiczne, które okazują się jeszcze skuteczniejsze. Także Rosjanie coraz bardziej odchodzą od takich pojazdów, choć nadal można je spotkać na dalekiej północy kraju. Jednak nawet i tam uruchamia się je dopiero w naprawdę ekstremalnych warunkach. Aczkolwiek niektórzy nadal wierzą w słuszność tego typu rozwiązań, a firma NPO Awiaistok do dziś produkuje podobne systemy.

A na koniec ciekawostka dla zainteresowanych. Oto żartobliwa historia, która krąży w sieci i nawiązuje właśnie do „odrzutowych” odśnieżarek (polskie tłumaczenie):

Jest rok 1990, Rosja sowiecka. Pijesz wannę wódki w mieszkaniu numer 28573b6 i słyszysz głuchy ryk w oddali. Myślisz: „samoloty wojskowe?!?”. Twoja babuszka odpowiada: „nie, tylko ta cholerna odśnieżarka odrzutowa…”. Wtedy zdajesz sobie sprawę, że zostawiłeś swoją Ładę Nivę zaparkowaną na krawężniku. Schodzisz po 47 kondygnacjach schodów i wybiegasz w swoim dresie przez drzwi. Przewracasz płonącą beczkę, na której gotują się czyjeś kebaby. Babuszki krzyczą na ciebie. Wsiadasz w swoją Ładę, gdy ta cholerna odśnieżarka jest już za rogiem. Próbujesz odpalić, ale nic się nie dzieje, bo koledzy z fabryki Łady mają w dupie okablowanie. Pług cały czas się zbliża i odparowuje psa stojącego na chodniku. W panice kopiesz w deskę rozdzielczą podróbkami Adidasa. Od butów odpada podeszwa. Łada ożywa, gdy pług jest tylko kilka sekund od ciebie. Chcesz wrzucić bieg, ale skrzynia zgrzyta jak wściekła. Spuszczono ci olej ze skrzyni, żeby rozpalić ogień w beczkach na dziedzińcu. Odśnieżarka przejeżdża obok. Towarzysz operator wystawia rękę z butelką, śmiejąc się jak szaleniec. Ciepło silnika odrzutowego bije w twój samochód o kształcie toster. Plastiki we wnętrzu rozpływają się i zamieniają w zupę. Opony pękają i przyklejają się do ulicy. W końcu uwalniasz się z tego sowieckiego pieca. Musisz wysłać skargę do sowieckich władz, prosząc o nowy samochód. Dziewięć miesięcy później przychodzi odpowiedź: twoja prawnuczka dostanie dwa bochenki chleba i sprawa będzie oficjalnie zamknięta.