42 tys. ładowarek dla ciężarówek w ciągu 9 lat – tyle potrzeba, by spełnić wymagania

Unia Europejska narzuciła producentom ciężarówek bardzo wyśrubowane normy emisji CO2. W latach 2020-2030 emisja ta musi ograniczyć się o 30 procent, co w praktyce będzie oznaczało 30-procentowe ograniczenie zużycia paliwa.

W jaki sposób osiągnąć taki wynik? Jednym z oczywistych rozwiązań jest przerzucenie części sprzedaży na ciężarówki elektryczne, które pozwolą obniżyć średnią emisję występującą u danego producenta. Stąd też tak duża ilość „elektryków”, które są obecnie przygotowywane do premiery. Jest jednak pewien zasadniczy problem – skąd wziąć ładowarki?

Organizacja producentów ACEA właśnie wyliczyła ile ładowarek powinno zostać postawionych w Unii Europejskiej do 2030 roku. I podkreślam, mają to być ładowarki typowo dla ciężarówek, z odpowiednio dużymi stanowiskami oraz znacznie większą siła ładowania.

W ciągu najbliższych czterech lat, czyli do 2025 roku, ACEA oczekiwałoby 11 tys. ładowarek przy najważniejszych europejskich drogach. Kolejne pięć lat miałoby zaś przynieść dodatkowe 31 tys. ładowarek. Łącznie byłoby ich wówczas 42 tysiące.

Jeśli powyższe wymagania nie zostaną realizowane, „elektryki” nie będą miały szansy zadomowić się na rynku. To też może skutkować niespełnieniem unijnych wymagań ekologicznych. Jak natomiast wygląda sytuacja z ładowarkami obecnie? Dla przykładu, w Niemczech zaplanowano dopiero cztery pierwsze autostradowe parkingi z ładowarkami. Staną one przy 500-kilometrowym odcinku A2, a  ich przygotowanie potrwa do 2023 roku.

Samochód ze zdjęcia: Kilkuletnia Scania przerobiona na prąd – to ciągnik niedużego przewoźnika z Węgier