10-letni MAZ 544019 jako sposób na mniej stresujący transport – Sesja Miesiąca 11/21

Gdy kalendarz wskazuje ostatni piątek miesiąca, poranne otwarcie komputera przychodzi mi znacznie łatwiej. Na napisanie czeka bowiem artykuł z mojej ulubionej serii, czyli kolejna „Sesja Miesiąca”. To teksty powstające przy współpracy z fotografem Heńkiem Anielskim, który co miesiąc rusza w Polskę, wykonuje zdjęcia wyjątkowego pojazdu i zbiera na jego temat informacje. Na tej podstawie powstaje dłuższa historia, poświęcona ciężarówce oraz jej właścicielowi. Poniższy artykuł będzie już trzynastym z serii, wszystkie poprzednie znajdziecie pod tym linkiem, a jeśli macie swoich kandydatów do kolejnych tekstów, to zapraszam do przesyłania zgłoszeń: [email protected].


Po raz pierwszy od początku „Sesji Miesiąca”, dzisiaj przyjrzymy się ciężarówce na zagranicznych rejestracjach. Będzie to jednak pojazd bardzo bliski naszemu krajowi, regularnie kursujący właśnie po polskich drogach. Samochód wykonuje trasy między wschodnią Białorusią a południową i północną Polską, zwykle będąc widywanym w okolicach Katowic, Wrocławia, Gdańska lub Szczecina. Jego właścicielem jest Aleksej Nowicki z białoruskiego miasta Rohaczów (Рагачоў), a sama ciężarówka to MAZ 544019 z 2011 roku.

Białoruskie ciężarówki marki MAZ nadal bez większego problemu spotkamy na polskich drogach. Model 5440 ze starym typem przodu jest już jednak znacznie rzadszym widokiem. Omawiany egzemplarz to wręcz jeden z ostatnich z tego typu nadwoziem, gdyż dekadę temu miejsce na produkcji przejmował już zmodernizowany następca (prezentowany ostatnio tutaj). A przy okazji uczyniło to naszą sesję znacznie ciekawszą. Bo choć uwieczniony samochód ma dopiero 10 lat i niecałe pół miliona kilometrów przebiegu, w pierwszej chwili może wydawać się znacznie starszym. Zwłaszcza wnętrze przynosi nas do drugiej połowy lat 90-tych, gdy MAZ 5440 po raz pierwszy pojawił się na rynku.

Za to zaglądając pod kabinę znajdziemy znacznie bardziej nowoczesny obraz. Końcówka 19 w oznaczeniu modelu wskazuje na wyposażenie w silnik marki Mercedes-Benz. To 11,9-litrowa jednostka typu OM 501 LA, mająca układ V6 i doskonale znana posiadaczom Actrosów. MAZ sięgnął przy tym po wariant Euro 4, wyposażony już we wtrysk AdBlue. Tutaj od razu wyjaśnię, że w 2011 roku na Białorusi nadal można było rejestrować nowe „euro czwórki”. Poza tym w samochodzie znajdziemy 16-biegową, manualną skrzynię marki ZF, kabinę zawieszoną na czterech poduszkach, a także cztery poduszki przy tylnym zawieszeniu. Na wyposażeniu znajduje się klimatyzacja, tempomat oraz aż dwa ogrzewania postojowe, suche oraz mokre, co sprzyja odpalaniu silnika w zimowych warunkach. Są też dwa łóżka i podwyższony dach kabiny, a w ramach wyposażenia niefabrycznego pojawiła się wolnostojąca lodówka marki Waeco.

Jak taki samochód wypada w praktyce? Sam Aleksej przyznaje, że opinie o MAZ-ach są na Białorusi bardzo podzielone. Część kierowców nigdy nie powie o tej marce dobrego słowa. Zwłaszcza w firmach państwowych, gdzie zamawianie MAZ-ów jest koniecznością i pracownicy wzdychają do zachodniego sprzętu. Niemniej jest też grupa przewoźników, którzy bardzo chwalą sobie te samochody. Główną zaletą jest przy tym prostota konstrukcji, łatwość serwisowania, duża popularność na Białorusi oraz bardzo niskie koszty. Z ewentualnymi naprawami na terenie Polski Aleksej nigdy nie miał problemów, a i wyjazdu do Niemiec raczej by się nie obawiał. W końcu to stamtąd pochodzą liczne podzespoły. Wady to natomiast bardzo szybka korozja kabiny, o nawet pół tony wyższa masa własna niż u konkurentów, a także krótkie interwały międzyserwisowe poszczególnych podzespołów.

Mercedesowska „V-szóstka” wystarcza do pracy z pełnymi tonażami, często ciągając z Białorusi do Polski po 21 ton ładunku. Spalanie mieści się w granicach 30 litrów, choć akurat tutaj właściciel nie prowadzi zbyt dokładnych pomiarów. Jeśli natomiast chodzi o wykonane przy samochodzie prace, to trzy lata temu MAZ przeszedł niewielki remont blacharski, związany ze wspomnianą korozją. Były to poprawki na dole sypialni, przy przednim podszybiu oraz na narożnikach kabiny. Przy okazji polakierowano zbiorniki oraz ramę, a także wyprano wnętrze. Co też na MAZ-ie może mile zaskakiwać, zainstalowano szerokie koła z ozdobnym malowaniem i kilka elementów „holenderskiego” oświetlenia.

A na koniec pojawia się zasadnicze pytanie – dlaczego akurat MAZ? Zacznę tutaj od wyjaśnienia, bohater artykułu przez lata jeździł najróżniejszymi ciężarówkami. Jeśli chodzi o „wielką siódemkę”, to zaliczył między innymi Volvo FH, Renault Magnum, Scanię serii R, kilka egzemplarzy Renault Premium, a nawet autolawetę Renault Master, którą wykonywał „ekspresy” z Niemiec na Białoruś. Aleksej dwukrotnie był też w Stanach Zjednoczonych, mieszkał tam u znajomego przewoźnika i mógł w ten sposób poznać amerykańskie ciężarówki. Stąd też oznaczenia firmy transportowej z Minnesoty, które w formie pamiątki pojawiły się na drzwiach opisywanego ciągnika.

Z drugiej jednak strony, od dziecka ciągnęło go do krajowej motoryzacji. Jak przystało na Białorusina urodzonego w latach 80-tych, w młodości bawił się modelikami MAZ-ów, rysował MAZ-y i zabierał się MAZ-em w trasy, w ramach pracy wykonywanej przez jego ojca. Na studiach dorabiał w transporcie leśnym, na pograniczu Rosji i Finlandii (w Republice Karelii) i wtedy też otrzymał w przydziale MAZ-a, w postaci potężnego modelu 64250. Później miał nawet okazję prowadzić ciężarówkę marki MAZ-MAN, czyli białoruski ciągnik produkowany głównie na niemieckich częściach. Gdy zaś kilka lat temu Aleksej zaczął zastanawiać się nad dalszym pomysłem na życie, MAZ okazał się po prostu sensownym rozwiązaniem.

Po doświadczeniu wielu perturbacji w transporcie, zakończeniu długotrwałych kontraktów, sprzedaniu ostatniej „Premiumki” i zjechaniu Ameryki, Białorusin postanowił zmienić sposób swojej pracy. Nowy pomysłem był zakup jak najtańszej ciężarówki ze względnie świeżego rocznika, by nie być uwiązanym do wysokich kosztów, przekładających się na stres i ciągłą gonitwę za kilometrami. Samochód miał pracować tylko w okresach odpowiedniego zapotrzebowania, gdy jest to opłacalne, a jednocześnie parkować w garażu na okres przewozowej stagnacji. A że ciężarówki marki MAZ są znacznie tańsze od zachodniej konkurencji, model 5440 idealnie pasował się do tego planu.

Jak na razie powyższy pomysł się sprawdza i Aleksej chętnie zostawiłby ciężarówkę na dłużej. Obawia się jednak zmian w zakresie norm emisji spalin, wszak Euro 4 może być wkrótce problemem w dostępie do zezwoleń. Również na Białorusi rosną też wymagania klientów i ostatnio odmówiono mu załadunku dla sieci IKEA, oczekując silnika co najmniej Euro 5. Dlatego też niewykluczona jest zmiana ciągnika na nowszy, właśnie z silnikiem Euro 5 lub może nawet Euro 6. Za to marka ciężarówki ma pozostać ta sama, gdyż Aleksej chętnie widziałby w tej roli kolejnego MAZ-a.

Pełna sesja zdjęć: