Volvo FH z przerobionym VIN-em i mongolskim kierowcą oraz Actros skradziony w Polsce

Kierowcom kursującym na Wschód nie brakuje powodów do narzekań. Wielogodzinne oczekiwanie na granicach stało się ostatnio normą, a jako szczególnie czasochłonne wskazuje się kontrole po stronie polskiej. Choć faktem też jest, że czasami te dokładne kontrole mogą przynosić wymierne efekty.

Tylko w tym roku Nadbużański Oddział Straży Granicznej odzyskał pojazdy o łącznej wartości prawie dwóch milionów złotych. Dwa ostatnie przypadki odnotowano w sobotę oraz poniedziałek, na przejściu granicznym w Kukurykach. Pogranicznicy zatrzymali tam jedną kradzioną ciężarówkę oraz jedną prawdopodobnie poddaną paserstwu. Oba pojazdy próbowały wyjechać z naszego kraju na Białoruś.

Jako pierwszy, 13 marca, wpadł czerwony Mercedes-Benz Actros. Był to ciągnik siodłowy z 2018 roku, o szacunkowej wartości ponad 200 tys. złotych. Granicę próbował nim przekroczyć 59-letni obywatel Białorusi, a sprawdzenie dokumentów wskazało na pojazd pochodzący z kradzieży. Jego utracenie miało mieć miejsce na terenie Polski, więc prawowitym właścicielem mogła być któraś z polskich firm.

Dwa dni później, również w Kukurykach, pogranicznicy zwrócili uwagę na Volvo FH z 2008 roku. Co już samo w sobie jest ciekawostką, pojazd prowadzony był przez 41-letniego obywatela dalekiej Mongolii. Gdy natomiast sprawdzono tabliczkę identyfikacyjną pojazdu, numer VIN okazał się nosić ślady manipulacji. Niewykluczone więc, że samochód pochodził z kradzieży lub też padł obiektem innego przestępstwa.

W obu sprawach kierowcy zostali zatrzymani i przekazani w ręce policji. Zatrzymano też oba pojazdy, czyniąc je obiektami dalszego dochodzenia.