Star 200, który od 35 lat pracuje dla tej samej rodziny – Polskie Ciężarówki 03/22

Witam w kolejnym artykule z serii „Polskie Ciężarówki”, przygotowywanej przy współpracy z fotografem Heńkiem Anielskim (Ciężarówki w obiektywie spottera). Jest to już nasza druga wspólna seria, po realizowanych od 2020 roku „Sesjach Miesiąca”. W przypadku „Polskich Ciężarówek” zamierzamy skupiać się wyłącznie na produktach polskiego przemysłu motoryzacyjnego lub na pojazdach bezpośrednio z nim związanych. Jak na razie w praktyce oznacza to Stary oraz Jelcze.

Dotychczasowe artykuły z serii „Polskie Ciężarówki” oraz „Sesja Miesiąca” znajdziecie pod tym linkiem. Jeśli natomiast macie swoich kandydatów do opisania, zachęcam do przesyłania zdjęć oraz zgłoszeń pod adres mailowy [email protected]. A tymczasem pora przedstawić naszego dzisiejszego bohatera, którym będzie prawdziwy symbol polskiej ciężarówki, produkowany nieprzerwanie przez niemal dwie dekady. Mowa tutaj o Starze 200, czyli około 11-tonowej ciężarówce, przez wiele lat spełniającej w Polsce naprawdę najróżniejsze role.

Prezentowany egzemplarz jest szczególny już z wyglądu. Przód jego nadwozia to pamiątka po drugiej połowie lat 90-tych, gdy Star próbował unowocześnić swoją kabinę przy użyciu spojlerów i dokładek pod zderzak. Fabrycznie trafiało to do modelu 1142, ale ówcześni kierowcy zakładali takie elementy także do używanych „dwusetek”, w formie tuningu zewnętrznego. Trzeba przyznać, że był to całkiem niezły pomysł, gdyż z obniżonym zderzakiem i obudowanym dachem Star 200 faktycznie wyglądał nowocześniej. A jeśli dodamy do tego atrakcyjny lakier, pomalowane pod kolor felgi i trzy światłą obrysowe na spojlerze, otrzymujemy ciężarówkę, za którą w latach 90-tych mógłby obrócić się niejeden kierowca.

Zabudowa przenosi nas jeszcze o dekadę dalej, co najmniej do lat dwutysięcznych, wszak jest to stosunkowo nowoczesne nadwozie o charakterze kurtynowym. Starów 200 praktycznie z czymś takim nie widywano, gdyż tak zwane „firanki” spopularyzowały się już w okresie masowego wymierania tego modelu. Większość kierowców „dwusetek” musiała zmagać się z klasycznymi zabudowami burtowymi, gdzie plandeka wymagała zarzucania na dach, a ewentualny załadunek większego przedmiotu wymagał rozbierania nadwozia. Zresztą, za czasów modelu 200 zupełną normą były jeszcze zabudowy z dwuspadzistym dachem, który skutecznie chronił przed lodem lub śniegiem, ale niestety ograniczał możliwości przewozowe.

Skąd natomiast wziął się tak doposażony Star 200 w 2022 roku? Odpowiedzią okazuje się wyjątkowo długa historia, która już nadchodzącej zimy będzie obchodziła 35-lecie. Właśnie tyle czasu prezentowany samochód spędził bowiem w jednej rodzinie, należąc do państwa Rudnickich z Klonowej Woli pod Warką, w województwie mazowieckim. Obecnym użytkownikiem samochodu jest Wojciech Rudnicki, na co dzień sadownik, a z zamiłowania i wykształcenia także handlowiec i mechanik pojazdów samochodowych. Zakupu auta Stara dokonał zaś jeszcze jego ojciec, na giełdzie samochodowej w Warszawie, w grudniu 1987 roku. Był to oczywiście pojazd potrzebny na użytek własny gospodarstwa.

Pozyskanie używanej ciężarówki 35 lat temu, jeszcze przed przemianą gospodarczą, nie było sprawą prostą. Nikogo zapewne nie zdziwi więc fakt, że samochód wystawiał na giełdzie pośrednik, z dokumentami wystawionymi na „składaka”, rok produkcji 1985. Z tego też powodu początkowa przeszłość pojazdu i jego pełen przebieg są trudne do określenia. Niemniej giełdowy zakup okazał się naprawdę dobrym wyborem, gdyż Star był zadbany zarówno technicznie, jak i wizualnie. Bez większych awarii i prac lakierniczych przejeździł kolejne 12 lat, aż do roku 1999. Dopiero wtedy poddano go kompletnemu remontowi u zaprzyjaźnionego mechanika, na co dzień pracującego w PKS-ie. Silnik przeszedł tak zwaną naprawę główną, a do tego wymieniono sprzęgło, hamulce, układ zawieszenia, elementy układu kierowniczego, zawory pneumatyczne i inne drobniejsze rzeczy. A gdy silnik był już zdemontowany, pojazd trafił także do okolicznego warsztatu lakierniczego, gdzie wypiaskowano ramę i odnowiono skrzynię ładunkową, wówczas jeszcze w pełni oryginalną.

Gdy Star wjechał w lata dwutysięczne, pieczę przejął nad nim Wojciech Rudnicki, osobiście wykonując kolejne prace. W 2001 roku wymienił kompletną kabinę samochodu, na nowszy wariant z 1996 roku. Zamontował także zabudowę kontenerową, przełożoną z Iveco Eurocargo. W międzyczasie opony zmieniły się na bezdętkowe, rozmiar 275/70 R22,5, a sylwetkę unowocześniły wspomniane dokładki, polakierowane pod kolor nadwozia. Następnie, w 2018 roku, Wojciech postanowił zdjąć ze Stara kontener i zastąpić go bardziej praktyczną zabudową kurtynową, po raz kolejny pochodzącą z pojazdu marki Iveco. Nadwozie to zostało wówczas specjalnie skrócone, by dopasować się do bardzo krótkiej ramy Stara, a także na nowo pomalowano w nim drzwi.

W takim stanie ciężarówka pracuje do dzisiaj, choć na przestrzeni lat zmieniał się charakter tej pracy. W latach 90-tych Star rozwoził owoce bezpośrednio na rynki hurtowe w całej Polsce, natomiast obecnie obsługuje dwie krótsze trasy: z sadu do chłodni oraz z chłodni do punktów skupu. W skali roku oznacza to łącznie 600 ton przewożonego ładunku, w tym 300 ton jesienią, a następnie 300 ton wiosną. Wszystko to odbywa się siłą oryginalnego, 150-konnego silnika typu S-359, pozbawionego turbodoładowania i połączonego z pięciobiegową, zsynchronizowaną skrzynią. Silnik ten nie był remontowany od wspomnianego roku 1999 i przejechał w tym czasie 74 tys. kilometrów. Od razu oszczędzę Wam tutaj liczenia, podając dwa wyniki: Star 200 miał około 6 ton ładowności, co daje nam po 50 kursów jesienią i 50 kursów zimą, natomiast 74 tys. kilometrów przez 23 lata to średnio 3 tys. kilometrów rocznie.

Jak natomiast Star wypada w takiej eksploatacji, odbywającej się tak naprawdę dwa razy w roku? Jako główną zaletę właściciel wymienia prostotę konstrukcji, na czele z brakiem jakiejkolwiek elektroniki. Koszty utrzymania zwykle sprowadzają się do wymiany płynów eksploatacyjnych, opłacenia ubezpieczenia i podatku, a także dorocznego przejścia badania technicznego. Wadą ma natomiast być brak uchylnej kabiny do pracy serwisowych (tę wprowadzono dopiero w modelu 1142), niewydajne ogrzewanie w zimniejszych miesiącach oraz dotkliwy hałas silnika w czasie jazdy. Niemniej na pewno nie są to wady, które dyskwalifikowałyby pojazd w dalszym użytku. Wojciech nie ma bowiem najmniejszego zamiaru sprzedawać tej ciężarówki, podkreślając ogrom włożonej w niej pracy i jeszcze większy wymiar sentymentalny. Gdy więc zapytałem go o plany na przyszłość Stara, odpowiedź była następująca: dbać o niego i utrzymywać w bardzo dobrym stanie i cieszyć się z jazdy.

Pełna sesja zdjęciowa: