Scania 164 „620” Topline jako klasyk, obiekt pasji i narzędzie pracy – Sesja Miesiąca 10/21

„Sesje Miesiąca” obchodzą dzisiaj pierwsze urodziny. To już dwunasty tekst z tej serii, organizowanej wspólnie z fotografem Heńkiem Anielskim (Ciężarówki w obiektywie spottera). Heniek co miesiąc rusza w Polskę, wykonuje zdjęcia wyjątkowej ciężarówki i zbiera na jej temat informacje. Na tej podstawie powstają dłuższe artykuły, z których wszystkie możecie przejrzeć pod tym linkiem.

W tej serii zwykle pojawiają się opisy samochodów klasycznych lub tuningowanych. Dzisiaj znajdziemy się gdzieś pomiędzy tymi dwoma tematami, jako że zobaczymy poważnie zmodyfikowanego „youngtimera”. A jeśli macie swoich kandydatów na kolejne miesiące, serdecznie zachęcam do przesyłania zgłoszeń, na adres mailowy [email protected].

Bohaterką odcinka jest Scania 164 480 Topline z 2001 roku. Pojazd należy do firmy Guzik Transport, prowadzonej przez Marcina Guzika z Człuchowa. Łącznie pracują tam trzy podkontenerowe zestawy, a 20-letnia „czwórka” jest codziennym narzędziem pracy samego właściciela. Pojazd pozostaje w jego rękach od trzech lat i jak twierdzi sam Marcin, była to „miłość przypadkowa, ale chyba miłość od pierwszego wejrzenia”. Początkowo nie planował dokładnie takiego samochodu, a dzisiaj ma jeden z najciekawszych egzemplarzy serii 4, jakie można spotkać na drogach.

Od razu też wyjaśnię, że ten samochód był już przeze mnie prezentowany, w czerwcu 2020 roku. Gdy jednak zaczęliśmy robić z Heńkiem „Sesje Miesiąca”, nie było żadnych wątpliwości, że chcemy do tego tematu powrócić. Nie tylko dlatego, że samochód przeszedł kolejne prace, zdobył bardzo nieprzypadkową nagrodę, a także zbliżył się do kolejnego przekręcenia licznika. Główny powód jest po prostu taki, że ta Scania wręcz prosiła się o profesjonalną sesję. Dobre zdjęcia mogą bowiem oddać jej wyjątkowy charakter, łączący w sobie trzy różne oblicza.

Jeśli chodzi o pierwsze oblicze, to ten samochód może być murowanym kandydatem na klasyka. To kwestia znikania modelu 164 z rynku, a także ogólnej jego charakterystyki. W 2001 roku, w momencie opuszczania fabryki, pojazd otrzymał 16-litrowy, 480-konny silnik V8. Spełniał on normy emisji spalin Euro 3, a pod względem dynamiki, dźwięku i ogólnych odczuć z jazdy pozostawał niestłumiony ekologicznym sprzętem. Do tego doszła manualna skrzynia biegów oraz charakterystyczne miejsce pracy, swoim projektem sięgające jeszcze lat 80-tych. Wszystko to razem sprawia, że zajęcie miejsca za kierownicą i przejechanie pierwszych metrów przenosi nas do innej, minionej epoki.

Za klasyczną przyszłością przemawiają też poszczególne elementy wyposażenia. Na tylnej ścianie widnieje oryginalny, scaniowski zestaw szafek, który Scania serii 4 Topline otrzymywała tylko w bogatych wersjach. Podobnie było z czarnymi, skórzanymi fotelami o bardzo szerokim zakresie regulacji. Miłośnicy modelu wrócą też uwagę na deskę rozdzielczą, gdzie widnieje ogromny drążek opcjonalnego reterdera, czy malutki, opcjonalny komputer pokładowy, przypominający czasy niekolorowych ekranów. A nad tym wszystkim wisi eksperyment typowy dla Scanii serii 4, niepotwórzony później przez żadnego innego producenta. To szerokie łóżko górne, które fabrycznie montowano nad przednią szybą.

Wszystkie te elementy udało się zachować pomimo bardzo zaawansowanych modyfikacji. Drugie oblicze jest bowiem takie, że to właściwie „show truck”, zmodyfikowany pod względem wyglądu zewnętrznego, wykończenia wnętrza, a nawet osiągów. Charakterystyczny, szaro-czarny lakier, z połową emblematu V8, liczy sobie kilkanaście miesięcy. Większość plastików z wnętrza została przemalowana lub pokryta dodatkową, pikowaną tapicerką. Fabryczna kierownica ustąpiła miejsca sterowi w stylu retro, pochodzącym ze starego DAF-a. Do tego doszło oświetlenie w „holenderskim stylu”, odnowiona osłona przednia marki Trux, czy wykonane od zera osłony międzyosiowe. Trzeba też dodać, że znakomitą większość prac Marcin wykonał osobiście, choć korzystał też z pomocy specjalistów, jak między innymi Adamos Interior.

Fabryczny, 480-konny silnik otrzymał zmienione oprogramowanie, które wzmocniło go do 620 KM. 20-letni ciągnik dysponuje więc mocą, która do dzisiaj może robić imponujące wrażenie. Za silnikiem mamy zaś „grecki wydech”, który Marcin zbudował zupełnie od podstaw. Nie ma w nim żadnego tłumika, ale za to pojawił się cały labirynt rur. Liczą one łącznie 16 metrów długości i zmieściły się pod podwoziem dzięki 14 sztukom 90-stopniowych kolanek. Coś takiego zapewniło wyjątkowo głęboki, dudniący dźwięk, poziomem hałasu przypominający start helikoptera. To właśnie dlatego Marcin wrócił ze zlotu Master Truck 2021 z nagrodą za najgłośniejszy układ wydechowy. A jeśli chodzi o plany na przyszłość, to właściciel ciężarówki wymienia dwa konkrety. Planuje zmianę turbiny na hybrydową, z wirnikiem stworzonym pod kątem konkretnego silnika. Myśli też o „programie dymienia”, czyli specjalnym trybie do generowania większej ilości czarnego dymu na zlotach.

Co natomiast jest w tym wszystkim najciekawsze, to fakt, że nadal mówimy o prawdziwym wole roboczym. Samochód ma zadatki na klasyka i może zapewniać mnóstwo zabawy, ale też nosi najzwyklejsze ślady ciężkiej pracy, nakręcił już 2 miliony kilometrów i otrzymał szereg rozwiązań ułatwiających życie w trasie. Wśród modyfikacji znalazły się też takie przyziemne elementy, jak współczesne reflektory, klimatyzacja postojowa oraz materac dolnego łóżka przełożony z DAF-a XF. Dzięki temu 20-letnia Scania może nie tylko zwijać asfalt i tłuc dźwiękiem szklanki, ale też zaoferować porządne warunki pracy. Program zwiększenia mocy napisano zaś w taki sposób, że 16-litrowe V8 nie zaczęło palić więcej niż seryjnie. Apetyt przy pracy na kontenerach zatrzymał się między 30 a 36 l/100 km.

Samochód pozostaje też w pełni sprawny technicznie, zadbany pod kątem technicznym i nieustannie eksploatowany w zarobkowym transporcie. Nawet na omawianą sesję przyjechał w ramach pracy, z 20-stopowym kontenerem. W tym roku poddano go kompleksowemu remontowi silnika, gdyż po 2 milionach kilometrów coś mogłoby się już tutaj wydarzyć. Poza tym ciężarówka jeździ bezawaryjnie, nie licząc trzech urwanych półosi, w związku z nadmiarem mocy. Marcin jest też na tyle pewny ciągnika, że na przykład w czerwcu wziął nim ładunek do Austrii. 20-letnia, dudniąca Scania nie miała po drodze żadnych problemów, a za to wzbudziła mnóstwo pozytywnych reakcji. Austriaccy miłośnicy tuningu szczególnie interesowali się zwłaszcza wydechem.

Pełna sesja zdjęciowa: