Przewoźnicy zapłacą za drogi, a pieniądze pójdą na „elektryki” – start w 2027 roku

W 2024 roku kolejny kraj miał wprowadzić elektroniczne opłaty drogowe. Planowano to zrobić w Niderlandach, z przewidywanymi stawkami na poziomie 15 centów za kilometrów. Co też ważne, niderlandzkie plany były odpowiedzią na unijne wymagania. Bruksela domagała się zniesienia systemu winiet, uznając go za niewystarczającą zachętę przy odmładzaniu flot.

Te plany są już nieaktualne. Niderlandzki rząd właśnie podjął decyzję o wdrożeniu elektronicznych opłat z trzyletnim opóźnieniem. Zamiast w 2024 roku, pojawiają się one w roku 2027. A jednocześnie o trzy lata przedłuży się życie dzisiejszego systemu z winietami. Można by się więc spodziewać, że wszyscy przewoźnicy będą z takiego opóźnienia zadowoleni. W końcu 15 centów to niemała kwota, mogąca wyraźnie wpływać na rachunek ekonomiczny. A jednak, w niderlandzkiej branży pojawiły się bardzo wyraźne głosy niezadowolenia…

Dlaczego? Jak się okazuje, istnieje już konkretny plan na wydanie pieniędzy zbieranych od przewoźników. Przychód ten szacuje się na 250 milionów euro i ma być przeznaczony na dopłaty do zakupu elektrycznych lub wodorowych ciężarówek. W ten sposób lokalne firmy mają łatwiej poradzić sobie z nowymi ekologicznymi wymaganiami, wprowadzanymi wraz z unijnym pakietem klimatycznym. Skoro jednak opłaty pojawią się z trzyletnim opóźnieniem, to pomysł z dopłatami do „elektryków” albo przesunie się w czasie, albo będzie miał budżet okrojony o 750 milionów euro.