Na jedenastu berlińskich ulicach o szczególnie dużym natężeniu ruchu ma obowiązywać zakaz ruchu diesli niespełniających norm Euro 6. Lokalne władze chcą wprowadzić takie przepisy, a sąd administracyjny w Berlinie właśnie im na to zezwolił.
Zakaz jest o tyle istotny, że ma dotyczyć zarówno samochodów osobowych, jak i aut dostawczych i ciężarówek. Wielu przewoźników będzie więc zmuszonych do wymiany floty, mając na to czas najprawdopodobniej do połowy 2019 roku.
Niewykluczone jest też szybkie rozszerzenie zakazu. Łącznie mógłby on objąć nawet 117 odcinków berlińskich ulic, na których występuje podwyższona ilość tlenków azotu w powietrzu.
Ostateczna data wprowadzenia nowych przepisów nie jest jeszcze znana. Wszystko powinno wyklarować się do marca przyszłego roku.
O to chodzi. O wymianę floty. Fabryki mają napieprzać ogniem i klepać tony kolejnego sprzętu, a jeszcze dosłownie świeże i dobre, coś co powinno tak na prawdę służyć po 50 lat, na śmietnik, a śmietnikiem jest po prostu już ta biedna planeta.
Aby tylko hajs się kręcił, a głupcy kupowali co lizing nowe, specjalnie zaprojektowane do awaryjności i abstrakcyjnie drogich napraw. Biznes musi się kręcić.
100% racji. A w osobówkach wyprezanie silnikow do kosmicznych wartości, 3 lata i na złom . To nie te czasy. U mnie w Kołobrzegu żuk dalej jeździ i na siebie zarabia 🙂 Aż chyba następnym razem podjadę do niego i zapytam czy na fabrycznym silniku lata
Popieram, mój ojciec do dzisiaj jeździ Poldkiem, którego kupił w 1990 roku (obecnie robi nim około 50 tysięcy kilometrów rocznie). Mówi, że w życiu nie zamieniłby go na żadne nowe Audi, BMW albo WV bo momentalnie coś by się zepsuło i bez ASO ani rusz.