Dlaczego autopilot Tesli najechał na tył strażackiej ciężarówki? Raport w sprawie ubiegłorocznego wypadku

W nawiązaniu do tekstu:

Autopilot znowu zawiódł? Tesla najechała na tył wozu strażackiego, który stał na autostradzie

W styczniu 2018 roku doszło do wypadku z udziałem Tesli jadącej na autopilocie. Komputer pojazdu z jakiegoś powodu nie zauważył stojącego wozu strażackiego, wbijając się w tył jego nadwozia. Zdarzenie wyglądało bardzo groźnie i po raz kolejny poddało pod wątpliwość sens montowania autopilotów.

Teraz, półtora roku po omawianym zdarzeniu, Amerykanie opublikowali w sprawie oficjalny raport. Na jaw wyszły więc pełne okoliczności, tłumaczące jak doszło do najechania na tył ciężarówki. Wiadomo też jak zachował się autopilot, kiedy dostrzegł stojącą przeszkodę, a także co robił w momencie zdarzenia kierowca.

Wbrew zaleceniom podanym w instrukcji Tesli, nakazującym stałe nadzorowanie autopilota, kierowca zajmował się zupełnie innymi czynnościami. Jak sam przyznał policji, pił akurat kawę i spożywał kanapkę. Z tego też powodu w ciągu 13 minut poprzedzających wypadek trzymał kierownicę przez łącznie 51 sekund.

Po raz ostatni puścił ją 3,5 minuty przed wypadkiem. Od tamtego czasu kierowaniem nieustannie zajmował się więc autopilot. Co też ważne, Tesla podążała wtedy za innym samochodem osobowym. Jej radary skupiały się więc na jego ruchu, nie wiedząc co dzieje się dalej na drodze.

Oba pojazdy jechały dokładnie tym pasem, na którym stał wóz strażacki. Kierowca poprzedzającego auta, niedysponujący autopilotem, zauważył przeszkodę, zwolnił i dokonał zmiany pasa. Zrobił to jednak stosunkowo późno, mianowicie 3-4 sekundy przed tym, jak Tesla najechała na tył ciężarówki.

Jak natomiast zareagował autopilot Tesli? Początkowo, gdy poprzedzające auto zmieniło pas, uznał to za okazję do zwiększenia prędkości. Samochód więc przyspieszył, wracając do autostradowej prędkości. Następnie zaś, dopiero 0,49 sekundy przed wypadkiem, komputer dał sobie sprawę z przeszkody.

Te 0,49 sekundy przed wypadkiem autopilot wyemitował ostrzeżenie, wyświetlając je na desce rozdzielcze i wydając sygnał dźwiękowy. Rozpoczęło się też hamowanie, które pozwoliło ograniczyć prędkość do 50 km/h. Kierowca nie miał jednak czasu, by choć spróbować zmiany pasa.

W efekcie doszło więc do najechania na tył. Na szczęście nikt nie został w nim poszkodowany, lecz zdjęcia z wypadku obiegły cały świat. Co więcej, 47-letni kierowca może się teraz spodziewać konsekwencji, gdyż oskarżono go o niezachowanie ostrożności, spowodowanie zdarzenia i niewłaściwe korzystanie z pojazdu.