5,4 promila alkoholu u kierowcy ciągnika z naczepą – zatrzymanie w niedzielny poranek

Tuż po długim weekendzie w Niemczech pojawiła się szokująca informacja. Na autostradzie zatrzymano ciągnik siodłowy z naczepą, którego kierowca miał 5,4 promila alkoholu.

Kontrola miała miejsce w niedzielę rano i była następstwem oficjalnego zgłoszenia. Przypadkowy świadek prosił o zatrzymanie polskiej ciężarówki, poruszającej się po autostradzie A7 zygzakiem i lawirującej między pasami ruchu. Na miejsce wysłano więc patrol policji z miasta Hildesheim, który wydał ciężarówce sygnał do zatrzymania.

35-letni Białorusin, zasiadający za kierownicą pojazdu, jak najbardziej zastosował się do tego sygnału. I tak naprawdę na tym normalna część historii się kończy. Gdy bowiem policjanci przebadali mężczyznę, pierwszy wskazany wynik wynosił właśnie 5,4 promila. Dla większości społeczeństwa byłaby to już dawka śmiertelna, lecz o dziwo kierowca był w stanie samemu ustać na nogach. Wydawał się jednak zupełnie zdezorientowany, a także miał trudności z komunikacją.

Lokalny dziennik „Hildesheimer Allgemeine” pochylił się nad tą historią nieco bliżej, podając dodatkowe informacje. I tak na przykład okazało się, że kierowca po zatrzymaniu został przewieziony do szpitala. Przewieziono go tam w obawie przed tragicznymi skutkami spożycia tak dużej ilości alkoholu. Co też ciekawe, kierowca kilka dni wcześniej miał mieć urodziny. Niemcy podejrzewają więc, że wtedy rozpoczął swoją libację, kontynuując ją aż do dnia zatrzymania. A jakby tego było mało, 35-latek nie miał przy sobie prawa jazdy. Ważność jego uprawnień potwierdzono dopiero po kontakcie z białoruskimi urzędnikami.

Ciężarówkę przewieziono na parking strzeżony, z którego może ją odebrać przedstawiciel polskiego przewoźnika. Na Białorusina nałożono 1000 euro kary, a także nałożono na niego zakaz prowadzenia na terenie Niemiec.