23 godziny po pożarze ciężarówki prom Stena Scandica dotarł w końcu do portu

Fot. Stena Line

Kierowcy, którzy wyruszyli wczoraj ze Szwecji promem Stena Scandica, mają za sobą wyjątkowo ciężką dobę. Przez około 23 godziny musieli trwać w niepewności, po tym jak na statku wybuchł pożar, a następnie jednostka straciła zasilanie.

Przypomnijmy, że pożar wybuchł na pokładzie dla samochodów ciężarowych, w agregacie chłodniczym jednego z pojazdów. Po około godzinnej akcji załodze udało się zdusić ogień, ale to był dopiero początek problemów. Prom stracił przy tym bowiem zasilanie, a wraz z nim jakikolwiek napęd. Jednostka dryfowała na wodzie przy wiatrach osiągających nawet 70 km/h i służby podjęły decyzję o ewakuacji pasażerów i załogi przy użyciu helikopterów. Akcja została jednak przerwana po zabraniu około 30 osób, gdyż zasilanie na promie udało się przywrócić. Zapadła wówczas decyzja, że Stena Scandica o własnych siłach dopłynie do szwedzkiego portu Nynäshamn, skąd wyruszyła kilkanaście godzin wcześniej.

Niestety, ten powrotny rejs trwał dłużej niż pierwotnie planowano, a ciężkie warunki pogodowe utrudniały sytuację. Załodze statku nie udało się utrzymać zakładanej prędkości i jednostka dotarła do Nynäshamn dopiero dzisiaj przed południem, około godziny 11. Innymi słowy, miało to miejsce niemal okrągłą dobę po wybuchu pożaru. Wtedy też pasażerowie otrzymali wsparcie, między innymi z ofertą noclegu w hotelu. Większość z nich czeka też ponowna próba rejsu, jako że na pokładzie Stena Scandica zmierzali oni do Łotwy.

W szwedzkich mediach pojawiają się już głosy ekspertów, według których odcięcie zasilania po pożarze było zaskakujące i nie powinno się wydarzyć. Co natomiast z uszkodzeniami na pokładzie dla ciężarówek i w jakiej kondycji zastano tam pojazdy? Niestety, żadne informacje lub zdjęcia w tym temacie nadal nie zostały opublikowane.