Przestępcy coraz częściej podają się za przewoźników, by w ten sposób przeprowadzać wyrafinowane kradzieże ładunków. Niemieckie stowarzyszenie firm ubezpieczeniowych GDV właśnie podała najnowsze statystyki dotyczące tego typu zdarzeń.
Na czym polega ta metoda oszustwa? Wszystko zaczyna się od fałszowania adresów e-mail lub kradzieży internetowej tożsamości. W ten sposób, na przykład poprzez giełdy ładunków, złodzieje podejmują się zleceń transportowych w imieniu innych, prawdziwych firm. Następnie przestępcy podstawiają swoją ciężarówkę na uzgodniony załadunek, po czym pojazd znika bez śladu wraz z całym towarem.
GDV wylicza, że tylko w ciągu pierwszych siedmiu miesięcy bieżącego roku w Niemczech zgłoszono 88 przestępstw tego typu. Łączna wartość straconych w ten sposób towarów wyniosła niecałe 18 milionów euro. Wszystko to stanowi niemal dwukrotny wzrost w stosunku do danych z roku poprzedniego. Dlatego organizacja przestrzega firmy z branży w kwestii odpowiedniej weryfikacji podwykonawców oraz ostrożności przy zawieraniu współpracy. Szczególną uwagę należy zwracać przy tym na detale, jak chociażby niezgadzające się domeny przy adresach e-mail.
Całej sprawie towarzyszy też dodatkowe zagrożenie, związane z kradzieżami pojazdów. Fałszywi przewoźnicy często przyjeżdżają bowiem na załadunki skradzionymi ciągnikami lub naczepami, nierzadko zakładając na nie skradzione lub podrobione tablice rejestracyjne. Wymowny przykład takiego działania pokazywałem w marcu bieżącego roku, z udziałem naczepy skradzionej z polskiej firmy: Ukradli polską naczepę, by podszyć się pod przewoźnika i ukraść kontener
Fragment marcowego artykułu:
W ubiegłą środę, 26 lutego, około godziny 13, na teren portu w Rotterdamie wjechał zestaw złożony z Iveco Stralis na belgijskich rejestracjach oraz naczepy podkontenerowej Kögel na polskich tablicach z powiatu grodziskiego (WGM). Ciężarówka ta pobrała z terminala 45-stopowy kontener, po czym ruszyła w kierunku południowym, autostradami A15 oraz A16. Tam też widziano ją po raz ostatni.
Jak się później okazało, kontener został pobrany w oparciu o sfałszowane dokumenty, padając ofiarą przestępców podszywających się pod firmę transportową. Wszystko wskazuje na to, że byli to złodzieje ładunków, zainteresowani zawartością kontenera. Co więcej, Iveco prawdopodobnie nie było własnością belgijskiej firmy, gdyż jego tablice rejestracyjne okazały się podrobione, natomiast polska naczepa okazała się być skradziona. Ledwie kilka godzin przed zdarzeniem wyciągnięto ją z parkingu w miejscowości Bergschenhoek, oddalonej o około 30 kilometrów od rotterdamskich terminali kontenerowych.












