Młody, polski kierowca ciężarówki w białoruskim więzieniu – jak do tego doszło?

Był 30 grudnia 2021 roku, gdy na trasie M1 w okolicach Iwacewicz, na zachodzie Białorusi, doszło do tragicznego wypadku. Rozpędzone auto osobowe marki Łada najechało na tylny lewy narożnik polskiej ciężarówki, która na oblodzonej jezdni omijała miejsce innego zdarzenia. Zestaw z naczepą miał w momencie zdarzenia prędkość 13 km/h, a więc poruszał się w tempie wolno jadącego roweru. Za to auto osobowe marki Łada było rozpędzone tak bardzo, że dwie jadące w środku kobiety poniosły śmierć na miejscu.

Za kierownicą polskiej ciężarówki również zasiadał młody człowiek, choć w towarzystwie bardzo doświadczonego zmiennika. Był to 22-letni Przemek, który wykonywał pracę wspólnie z ojcem, oficjalnie tworząc z nim podwójną obsadę. Obaj panowie regularnie kursowali za wschodnią granicę i był to dla nich po prostu rutynowy wyjazd. 30 grudnia 2021 zmienił jednak rodzinną historię, obecnie Przemek odsiaduje na Białorusi 6-letni wyrok.

Policja ogląda miejsce uderzenia w ciężarówkę:

Odgięty zderzak naczepy:

Pozostałości Łady:

Jako że to ciężarówka otrzymała uderzenie w tył, początkowo nic nie zapowiadało, by młody Polak miał stać się osobą winną w tym zdarzeniu. Wręcz przeciwnie, w ramach procesu określano go „świadkiem”, a białoruskie media otwarcie podejrzewały winę kierującej autem osobowym. Coś takiego potwierdzały też relacje innych osób, a tuż po wypadku ojciec i syn zostali poproszeni o dobrowolne pozostanie na terenie Białorusi. Przez kilka dni mieli czekać na wyjaśnienie sprawy, przebywając w tym czasie po prostu w kabinie pojazdu. Wtedy też sprawą zaczęła interesować się Konsul RP na Białorusi, ostrzegając kierowców oraz przewoźnika przed potencjalnie groźnymi następstwami. Zaleciła Polakom jak najszybsze opuszczenie kraju, a nawet zorganizowała dla nich podróż autobusem do granicy. Zachowały się z tego nawet rozmowy telefoniczne, jako że telefon pani konsul znajdował się na stałym podsłuchu białoruskich służb. Można usłyszeć to w białoruskim reportażu, dostępnym poniżej.

Wypowiedzi pani konsul od 1:59, od 2:57, od 3:41 oraz od 4:13:

Zgodnie z zaleceniami pani konsul, kierowcy wsiedli do autobusu i udali się na granicę. Tam jednak Przemek został zatrzymany, będąc zaskoczonym informacją o zakazie opuszczania kraju. Co więcej, automatycznie przestał on być świadkiem, zamiast tego okazując się osobą podejrzewaną o nieumyślne spowodowanie śmiertelnego zdarzenia. I tak doszło do procesów, w których Przemka  skazano na 6 lat więzienia, zarówno za wypadek, jak i za próbę ucieczki z kraju.

Po zawróceniu syna na granicy, ojciec przez kolejne 10 dni pozostał na Białorusi, próbując zorganizować pomoc prawną. W międzyczasie z Białorusi wydalono panią konsul, oskarżając ją o nakłanianie do popełnienia przestępstwa. Dalej pojawił się zaś cały szereg wydatków, jako że rodzina Przemka stara się o sprowadzenie go do Polski, w ramach oficjalnej procedury ekstradycji. Wiąże się to jednak z płatnymi ekspertyzami, a także koniecznością finansowego zadośćuczynienia rodzinie zmarłych kobiet, czego kwoty jeszcze nawet oficjalnie nie podano. Oczywiście konieczna jest też stała pomoc prawników i dlatego rodzina kierowcy szuka teraz finansowej pomocy. Właśnie stąd wzięła internetowa zbiórka pod hasłem „Pomoc uwięzionemu synowi”, zorganizowana przez matkę kierowcy i dostępna pod tym linkiem.