Powyżej zamieszczam reportaż, który pokazuje zablokowanie ciężarówki na zakręcie (od 1:13), drogę dojazdową do mostu (od 2:32), uszkodzenia drogi i przyczepy (od 6:39) a także długo wyczekiwany moment przejazdu przez tory (od 13:52).
Typowo skandynawski, 24-metrowy zestaw przez ponad miesiąc czekał na ratunek w rezerwacie przyrody. Ciężarówka utknęła tam w następstwie bardzo poważnego błędu nawigacyjnego, blokując się między drewnianym mostkiem a przejściem kolejowym dla pieszych.
Feralny błąd został popełniony 12 września bieżącego roku. Scania 590S z czteroosiową przyczepą, należąca do szwedzkiego przewoźnika zmierzała wówczas na załadunek pod miejscowością Floda na południu Szwecji, około 30 kilometrów na wschód od Göteborga. Kierowca miał dotrzeć do firmy znajdującej się w bezpośrednim sąsiedztwie rzecznego rezerwatu przyrody, ale wybrał niewłaściwą drogę i skierował się w stronę rzeki, a więc do samego serca rezerwatu.
Jedno ze skrzyżowań na dojeździe do mostu:
Znaki ustawione tuż przed mostem:
Po drodze pojazd musiał pokonać trzy niewielkie skrzyżowania, przy których znajdowały się znaki zwiastujące poważne ograniczenia. Były to informacje o zbliżającym się odcinku z zakazem ruchu pojazdów o masie rzeczywistej powyżej 6 ton lub o nacisku osi powyżej 4 ton. Kierujący zignorował jednak to oznakowanie i nie zatrzymał się na żadnym ze skrzyżowań.
W końcu Scania dotarła do miejsca, które było źródłem wspomnianych zakazów – wąskiego, drewnianego mostu przez rzekę Säveån, za którym dodatkowo znajdował się ostry zakręt otoczony barierkami i drzewami. Mimo to kierujący nadal nie zaprzestał jazdy, zaryzykował wjazd na most i… utknął na zakręcie. Trzyosiowe podwozie co prawda zdołało jeszcze przejechać, ale czteroosiowa przyczepa, długa na ponad 15 metrów, oparła się o bariery i utknęła. Co więcej, to zablokowanie się na zakręcie okazało się tylko początkiem problemów. Najpoważniejsza przeszkoda znajdowała się jeszcze dalej, w postaci dwutorowej linii kolejowej, po której kursują między innymi pociągi z kontenerami morskimi do portu w Göteborgu. Droga przez rezerwat kończyła się właśnie na tej linii i na torach nie było żadnego przejazdu dla samochodów. Znajdowało się jedynie wąskie przejście dla pieszych, otoczone specjalnymi barierkami.
Przejście przez tory, do którego prowadziła droga:
Wycofanie z powrotem na most uznano za niemożliwe. Nie zgodzono się też na zawrócenie za mostem i ponowne wjechanie na niego przodem. Zestaw był bowiem znacznie cięższy niż pozwalały na to parametry mostu i nawet sama pusta przyczepa, po odpięciu od ciężarówki, dwukrotnie przekraczałaby dopuszczalną masę rzeczywistą. Dlatego podjęto decyzję, że zestaw musi przecisnąć się przez zakręt i dojechać do torów kolejowych. Tam postanowiono rozebrać barierki otaczające przejście dla pieszych, otoczyć tory tymczasowymi płytami drogowymi i stworzyć w ten sposób prowizoryczny przejazd dla ciężarówki. Postanowiono też, że zostanie to zgrane w czasie z zaplanowanymi już pracami na kolei, by dzięki temu nie musieć dodatkowo wstrzymywać ruchu pociągów.
Zakręt udało się pokonać przy stosunkowo niewielkich stratach materialnych. Ucierpiały przydrożne bariery, a także szafki zamontowane pod środkową częścią przyczepy. Za to przygotowania do pokonania torów, a także oczekiwanie na „zielone światło” od kolei, było znacznie bardziej skomplikowanym procesem. Dopiero w nocy z 17 na 18 października, a więc ponad miesiąc od wjechania na teren rezerwatu, na linii kolejowej przygotowano prowizoryczny przejazd, a także zablokowano tory i sąsiadującą z nimi jezdnię. Wtedy, pod oficjalnym nadzorem służb, siedmioosiowy zestaw w końcu wydostał się z pułapki.











