Zwykłe Euro 6 już nie wystarczy – ograniczenia dla ciężarówek sprzed Euro 6C i Euro 6D

Kończą się już czasy, gdy posiadanie silnika Euro 6 pozwala nie martwić się ekologicznymi wymaganiami. Norma Euro 6 na dniach będzie bowiem obchodziła szóste urodziny. Dla twórców drogowych ograniczeń jest to natomiast doskonała okazja na kolejne „dokręcenie śruby”.

Rolę prekursora najwyraźniej postanowili przyjąć Tyrolczycy. Już za dwa tygodnie, wraz z początkiem 2020 roku, zaczną oni dzielić ciężarówki Euro 6 na dwie grupy. Z tak zwanych zakazów sektoralnych, obowiązujących z wybranymi typami ładunków na przełęczy Brennero, zwolnione będą wyłącznie ciężarówki z silnikami Euro 6C oraz Euro 6D. W praktyce oznacza to więc pojazdy zarejestrowane po 31 sierpnia 2018 roku.

Co natomiast z ciężarówkami Euro 6 sprzed tej daty, mającymi obecnie od półtora do sześciu lat? Te będą podlegały takim samym ograniczeniom, jak na przykład pojazdy kilkunastoletnie. Co więcej, zmiana jest tym bardziej poważna, że u przewoźników dominują właśnie tego typu pojazdy. Dla przykładu, niemiecka organizacja BGL wylicza, że tylko 16,6 proc. niemieckich ciężarówek zgodnych jest z normami Euro 6C lub Euro 6D.

Kiedy kolejne kraje pójdą tym samym tropem, tego jak na razie nie wiadomo. Wiadomo za to, że już tylko pięć lat dzieli nas od zupełnie nowych norm emisji. Nie będą się one skupiały na szczególnie szkodliwych substancjach, jak ma to miejsce w normach Euro 6, lecz na emisji samego CO2 oraz zużyciu paliwa. Więcej na ich temat przeczytacie w następującym tekście: Spalanie ciężarówek musi spaść do kilkunastu litrów na 100 kilometrów – nowe normy są przesądzone