Żuk z 1998 roku, wyposażony w silnik Andoria, którym grupa pasjonatów zwiedza co roku Europę

Jeśli zaczynaliście swoją transportową karierę na Żuku, tudzież po prostu darzycie ten pojazd sentymentem, polecałbym zainteresować się na YouTube kanałem opowiadającym o przygodach „Grzmiącego Rydwanu”. Pod tą mistyczną nazwą kryje się zielony Żuk z samego końca produkcji, który dzielnie przemierza drogi całej Europy, a w przyszłym roku wybiera się na kołach aż do Afryki Północnej.

„Grzmiący Rydwan” narodził się przy okazji organizowania rajdów z serii „Złombol”, w których udział brać mogą wyłącznie konstrukcje rodem z byłego Bloku Wschodniego. I choć opisywany samochód złomem w żaden sposób nie może zostać określony, to bezsprzecznie pasuje on do klimatu całej imprezy. Dlaczego nie złom? Choć wygląd na to nie wskazuje, „Grzmiący Rydwan” został wyprodukowany dopiero w 1998 i jest dokładnie sto dziewiątym egzemplarzem tego modelu licząc od końca produkcji. Pod kabiną pracuje już silnik wysokoprężny, 70-konny, 2,4-litrowy diesel marki Andoria, a do tego nie brakuje pięciobiegowej skrzyni biegów oraz hamulców tarczowych rodem z Lublina.

A dlaczego „Grzmiący Rydwan” do imprezy pasuje? Po pierwsze, Żuk, nawet w przypadku egzemplarzy z samego końca produkcji, na czysto użytkowych trasach międzynarodowych po raz ostatni widziany był zapewne jakoś w poprzednim wieku, a pomysł pojechania nim na zagraniczne wakacje u większości Polaków wywołałby wyłącznie pukanie się w czoło. Po drugie, „Grzmiący Rydwan” jest egzemplarzem wspaniale zmodyfikowanym, wyróżniając się nie tylko całkiem niezłym wyglądem, ale także na przykład elegancko wykończoną deską rozdzielczą z wbudowanym (!) ekranem nawigacji satelitarnej. Jak się natomiast jeździ takim dieslowskim Żukiem po Szwajcarii, Bałkanach, Francji, czy Hiszpanii? To można obejrzeć na poniższych filmach, poznać na TYM faceboowym profilu i przeczytać na TYM blogu. A nóż ktoś z Was dostanie inspiracji do nietypowego zorganizowania sobie urlopu 😉