Żubr A80 czekający na remont nieopodal Opola – to jeden z zaledwie kilku zachowanych egzemplarzy

zubr_a80_moto_foto_prl

W miejscowości Kolonowskie, na terenie województwa opolskiego, można zobaczyć prawdziwego dinozaura polskiej motoryzacji. Jest to Żubr A80, czyli ciężarówka nie tylko bardzo stara, ale także zupełnie niespotykana. Przyjrzyjmy się więc nie tylko temu konkretnemu egzemplarzowi, ale także całej historii tej serii ciężarówek.

Widoczna na zdjęciu maszyna została sfotografowana przez Łukasza Turka, autora strony Moto-Foto-PRL. Łukasz relacjonuje, że pojazd stoi na placu pełnym starych ciężarówek, w towarzystwie między innymi Tatry 148, Jelcza 642 oraz starszego 315. Właściciel pojazdu zajmuje się na co dzień handlem kruszywami, natomiast ciężka motoryzacja z byłego bloku wschodniego stała się jego hobby. Dlatego też wkrótce ma rozpocząć się remont Żubra, mający przywrócić tę około 50-letnią cysternę do stanu świetności.

Jeśli remont faktycznie będzie miał miejsce i ciężarówkę uda się uratować, będzie to ledwie drugi odnowiony egzemplarz w całej Polsce. Jeśli natomiast ciężarówka okaże się mieć przy tym oryginalny silnik (tego niestety nie wiadomo), będzie to pierwszy i jedyny taki egzemplarz. Zresztą, nawet gdyby remont nie wypalił i ciężarówka dalej stała sobie w krzakach, i tak byłby to jeden z dosłownie kilku w ogóle zachowanych Żubrów. Tym samym mówimy tutaj więc o prawdziwie kolekcjonerskim „białym kruku”.

Dlaczego jednak Żubry wyginęły aż tak skutecznie? Powody były trzy, a wśród nich rzecz najbardziej oczywista, czyli niewielka ilość wyprodukowanych egzemplarzy. Pierwszą serię tych pojazdów wypuszczono w 1959 roku, na dobre produkcja rozkręciła się w roku 1960, a już w roku 1968 całkowicie ją wstrzymano. Tym samym wytworzono jedynie siedem tysięcy egzemplarzy modelu A80, a czas produkcji był jak na warunki PRL-u wprost rekordowo krótki.

Poniżej: kilka zdjęć Żubra A80 po remoncie, opisywanego tutaj

zubr_a80_kochamy_polska_motoryzacje_1 zubr_a80_kochamy_polska_motoryzacje_7 zubr_a80_kochamy_polska_motoryzacje_6 zubr_a80_kochamy_polska_motoryzacje_8 zubr_a80_kochamy_polska_motoryzacje_3

Drugi powód to zastosowany w Żubrze rozwiązania techniczne. Teoretycznie zamysł być tutaj bardzo ciekawy, jako że chciano stworzyć ciężarówkę o niemal całkowicie polskiej konstrukcji. Krajowym projektem był więc silnik, skrzynia biegów, obie osie, układy kierownicze i hamulcowe oraz oczywiście kabiny. Wszystko to sprowadzano do fabryki w Jelczu z najróżniejszych części kraju, od Tczewa (skrzynia biegów), poprzez Stalową Wolę (przednia oś), aż po Starachowice (układ hamulcowy). Ponadto auto było odpowiedzią na ścisłe wymagania polskiego przemysłu, wcześniej dysponującego tylko ciężarówkami znaczenie mniejszymi (Starami). Żubr mógł przewieźć aż 8 ton, więc doskonale uzupełniał tę lukę. Problem tylko w tym, że jakość wielu wymienionych podzespołów była bardzo słaba. Zacząć należy chociażby od silników, które na początku produkcji – jeszcze z oznaczeniem S-56 – były słabe, paliwożerne i awaryjne. Z pojemności 9,9 litra osiągnięto jedynie 140 KM, a konstrukcja korbowodów sprawiała, że w ciężarówkach regularnie zniszczeniu ulegały całe bloki silnika, nawet przy niewielkim przebiegu. Ponadto pojazd ledwie osiągał 80 km/h, natomiast spalanie potrafiło wynosić nawet 25 l/100 km. Kierowcy narzekali także na kabiny, które były znacznie mniej komfortowe niż na przykład w konkurencyjnych Skodach. Niestety niewiele pomogła też modernizacja, przeprowadzona w 1962 roku. Co prawda silnik z oznaczeniem S-560 zaczął po niej osiągać 180 KM, prędkość maksymalna była podniesiona do 85 km/h, a węgierskie mosty obniżyły zużycie paliwa, ale trwałość przede wszystkim jednostki napędowej nadal była beznadziejna.

A do tego wszystkiego dochodzi ogólny stosunek do samochodów ciężarowych z tamtych lat. Jak wiadomo, mówimy tutaj o okresie, kiedy prywatne firmy transportowe nie istniały, a więc wszystkie Żubry należały do przedsiębiorstw państwowych, raczej nie mających w zwyczaju zostawiać sobie starszy sprzęt na pamiątkę. Tym samym bardzo trudno było o sytuację, w której jakiś Żubr mógł uniknąć przeznaczenia na przysłowiowe żyletki. Większą szansę na przetrwanie miały tylko ciężarówki specjalistyczne, w postaci cystern. Często miały one nieporównywalnie mniejsze przebiegi niż egzemplarze skrzyniowe, a ponadto mogły wykonywać jakąś pracę także na postoju.

Co natomiast nastąpiło po Żubrze A80? Konstrukcja ta została bardzo poważnie zmodyfikowana, przekształcając się w Jelcza 315. Najważniejszym elementem tej zmiany było pozyskanie innego silnika, pochodzącego z Wielkiej Brytanii. Była to oczywiście znana jednostka typu SW-680, opracowana przez firmę Leyland i produkowana w Polsce na licencji przez dobre kilkadziesiąt lat. Co za to przetrwało, to główny zarys kabiny Żubra A80, z krótką sypialnią i wysokim tunelem silnika. Trzeba tutaj bowiem zaznaczyć, że pierwsze Jelcze 315 do złudzenia przypominały Żubry, mając podobną ścianę przednią, a nawet dzieloną przednią szybę. Chcąc te pojazdy odróżnić trzeba było patrzeć przede wszystkim na drzwi boczne, które w Żubrze otwierały się tyłem do kierunku jazdy, natomiast w Jelczu już przodem. Doskonale widać to na poniższym filmie, prezentującym Jelcza 315 z 1969 roku. Jest to słynny egzemplarz z kolekcji w Nowej Soli, o której więcej przeczytacie na Facebooku – tutaj.