Znana aktorka zginęła pod kołami ciężarówki – w odpowiedzi Niemcy apelują o czujniki „martwego pola”

blind_spot_assist_2

Niemiecka organizacja branżowa BGL (Bundesverband Güterkraftverkehr, Logistik und Entsorgung) zaapelowała o rozszerzenie listy obowiązkowego wyposażenia ciężarówek. Rozwiązanie, które miałyby do niej dołączyć, to czujniki obserwujące tak zwane „martwe pole”.

BGL chodzi tutaj przede wszystkim o bezpieczeństwo pieszych oraz rowerzystów. Nie od dziś przecież wiadomo, że przy skręcaniu ciężarówką w prawo naprawdę trudno dostrzec co znajduje się na chodniku czy drodze rowerowej. Co więcej, pomysł BGL nie wziął się znikąd. Nawiązuje on bowiem do wypadku, który wydarzył się w minionym tygodniu w Monachium. Znana aktorka telewizyjna Silvia Andersen  zginęła tam właśnie pod skręcającą ciężarówką, próbując przejść przez ulicę na zielonym świetle. 20-letni kierowca zeznał zaś, że kobiety po prostu nie widział.

Niemieckie media masowo podkreślają, że dzięki czujnikom „martwego pola” wypadek mógłby się nie wydarzyć. Zwraca się też uwagę, że wyposażenie pojazdu w taki układ to koszt zaledwie 300-500 euro. Gorzej, że urządzenia te nadal nie są powszechnie dostępne. Wręcz przeciwnie – dzisiaj znajdziemy je jedynie w ciężarówkach Mercedesa, a drugie w kolejce Volvo dopiero zapowiedziało swoją premierę.

A jak to działa w praktyce? Miałem niedawno okazję jeździć po Polsce Mercedesem Actrosem, który potrafił rozpoznawać pieszych i rowerzystów. Tekst na ten temat mam już częściowo gotowy, więc wkrótce go opublikuję.