Zmodernizowany MAN TGE debiutuje w Polsce – elektronika i 202-konne 2.0 TDI

W ciągu kilku ostatnich kilku lat MAN TGE zrobił sporą karierę w lekkim transporcie. To zasługa między innymi typowo ciężarowej oferty usług posprzedażnych. Trudno też nie wspomnieć o dużej ilości egzemplarzy dla służb państwowych, w tym przede wszystkim dla Inspekcji Transportu Drogowego. Spójrzmy więc co może zaoferować nowa wersja tego modelu, mająca dzisiaj swoją oficjalną polską premierę.

Zmodernizowany MAN TGE nosi przydomek „Next Level”, potwierdzony emblematem „Next” na atrapie chłodnicy. To też właściwie jedyny wyróżnik zewnętrzny, jako że najważniejsze nowości kryją się tutaj pod nadwoziem. Są wśród nich bardziej rozbudowane systemy elektroniczne, wzmocniony wariant silnika, przeprojektowana deska rozdzielcza, a także wyraźne zmiany w cenniku.

Krzywa osiągów wersji 202-konnej (na czerwono):

MAN TGE, podobnie jak bliźniaczy Volkswagen Crafter, jest dostępny wyłącznie z silnikiem 2.0 TDI, przewidzianym w kilku wersjach mocowych. Dotychczas były to jednostki o mocy do 180 KM oraz momencie obrotowym do 410 Nm, natomiast TGE Next Level otrzyma też mocniejszą wersję, rozwijającą 202 KM oraz 450 Nm. Początkowo będzie ona dostępna wyłącznie w pojazdach 3,5-tonowych, z napędem na przód lub na cztery koła. Kiedy zobaczymy ją w cięższych, 5-tonowych wariantach o tylnym napędzie, tego jeszcze dokładnie nie wiadomo, gdyż MAN musi w tym celu zdobyć osobne dopuszczenia ekologiczne. Wynika to z faktu, że pojazdy do 3,5 tony oraz te powyżej 3,5 tony podlegają różnym wersjom normy Euro 6.

Jeśli chodzi o obsługę samochodu, to tutaj trzeba zajrzeć do wnętrza. Kryje ono przeprojektowaną deskę rozdzielczą, z ekranem zastępującym wskaźniki, a także dużą, dotykową stacją multimedialną. Ta ostatnia wchłonęła niemal wszystkie elementy sterujące, włącznie z nastawami klimatyzacji. I co więcej, nawet kilka osobnych przycisków umieszczonych pod ekranem, do sterowania temperaturą lub głośnością muzyki, też ma charakter paneli dotykowych. Poza tym MAN zastosował elektronicznie sterowany hamulec ręczny, z przełącznikiem między wymienionymi ekranami, a także przeniósł obsługę automatycznej skrzyni biegów na niewielki drążek za kierownicą, po prawej stronie kolumny.

Między innymi pod tym elementem kryje się radar:

Nowe wyposażenie elektroniczne można podzielić na kilka grup. Część elementów będzie teraz po prostu obowiązkowa, w związku z unijnymi wymogami. To między innymi radary „martwego pola”, niewidoczne na pierwszy rzut oka, za sprawą ukrycia ich pod bocznymi, plastikowymi listwami nadwozia. Jedynie w wersjach pod zabudowę będą one widoczne, trafiając na belkę tylnego zderzaka. Jeśli chodzi o rzeczy zupełnie nowe, nieobowiązkowe, a przy tym dodatkowo płatne, to jest wśród nich „Asystent Skrętu w Lewo”. Przy użyciu przedniej kamery oraz przedniego radaru, obserwuje on ruch samochodów nadjeżdżających z naprzeciwka i ma zapobiec ewentualnemu zderzeniu czołowemu przy nieuważnej próbie skręcania w lewo. Jest też kilka elementów znanych ze starszego TGE, ale teraz po prostu udoskonalonych. To między innymi tempomat, który dostał funkcję automatycznego podjeżdżania w korku i może być połączony z autostradowym „autopilotem”.

MAN TGE Next Level zacznie trafiać do polskich dealerów w lipcu bieżącego. Z uwagi na znacznie dłuższą listę elektronicznego wyposażenia standardowego, ma być on o około 8-12 tys. złotych droższy od poprzednika. Istotnym elementem cennika będzie też dopłata za automatyczną, 8-biegową przekładnię, określona na 14 tys. złotych. Jeśli bowiem ktoś będzie chciał otrzymać nowy, 202-konny wariant silnika, będzie mógł go zamówić wyłącznie z automatem.