Dostawy materiałów budowlanych to praca, która potrafi obfitować w nieprzyjemne niespodzianki. W ramach przestrogi spójrzmy więc na sprawę sprzed dwóch dni, ze wschodniej Austrii, gdzie zestaw z burtową naczepą utknął w środku lasu.
Kierowca z MAN-a z naczepą, przewożący ładunek blachy trapezowej, zmierzał w minioną środę pod adres w okolicach niewielkiej, górskiej miejscowości Sankt Georgen am Reith. Układ nawigacji skierował go przy tym w stronę lasu, a kierujący zawierzył mu tak bardzo, że całkowicie zignorował znak zakazu ruchu. W efekcie zestaw znalazł się na bardzo wąskim trakcie, z którego nie był już w stanie wycofać, a jednocześnie nie miał możliwości zawrócenia.
Przez około kilometr ciężarówka przedzierała się między zaroślami, aż w końcu dotarła do krytycznego punktu, znajdującego się między górskim zboczem a strumieniem. Przeciśnięcie się tam z naczepą było po prostu niemożliwe i kierujący w końcu zaprzestał jazdy, dzwoniąc z prośbą o pomocy do ochotniczej straży pożarnej.
Na miejsce przybyło łącznie 15 strażaków-ochotników z Sankt Georgen am Reith, dysponujących trzema pojazdami. Wspólnymi siłami pomogli oni kierowcy w wycofaniu z lasu, nie tylko odpowiednio go prowadząc, ale też przeciągając naczepę na boki z wykorzystaniem wozu ratowniczo-gaśniczego marki Steyr. To pozwoliło odpowiednio nakierowywać naczepę w tych miejscach, w których ciągnikowi brakowało wystarczającego miejsca do manewrów.
Skoordynowane wycofanie pojazdu trwało przez blisko 2,5 godziny. Po tym czasie zestaw dotarł w końcu do miejsca, w którym dało się bezpiecznie zawrócić. Po tym kierowca mógł kontynuować swoją trasę, tym razem wybierając inną, okrężną drogę.