Zaskakująca afera w Skandynawii – norweski przewoźnik wykonywał w Szwecji nielegalny kabotaż

Chyba żaden naród nie jest tak bardzo uczulony na kabotaż, jak Norwegowie. Ich służby słyną z bezwzględnej walki z nielegalnymi przewozami, a pięć lat temu stworzono nawet aplikację do śledzenia zagranicznych ciężarówek w Norwegii (opisywaną tutaj). Gdy więc pojawiła się informacja o wykonujących kabotaż Norwegach, sprawa wzbudziła w Skandynawii niemałe poruszenie.

Cała ta historia rozegrała się 27 marca, w regionie Mälardalen na zachód od Sztokholmu. Policja zatrzymała tam do kontroli zestaw z norweskiej firmy transportowej, składający się z typowo skandynawskiego ciągnika oraz naczepy-silosu. Oba pojazdy miały tutaj norweskie tablice rejestracyjne, choć za kierownicą siedział obywatel Szwecji.

Jak się okazało, samochód ten przebywał w Szwecji już trzeci dzień i wjechał do kraju bez międzynarodowego ładunku. Tymczasem transportowe dokumenty wskazywały na wykonywanie już drugiego transportu krajowego, przewidującego ładunki cementu. Mówiąc więc krótko – ciężarówka wyraźnie naruszyła przepisy dotyczące kabotażu.

Karą za to złamanie prawa wyniosła 40 tys. koron szwedzkich, czyli około 16 tys. złotych. Dalszy transport został zabroniony, po naczepę musiała przyjechać inna ciężarówka, a sam ciągnik udał się w kierunku Norwegii. Do tego doszedł też niemały rozgłos i medialna kompromitacja.

Właściciel ukaranej firmy okazał się bowiem członkiem norweskiego stowarzyszenia NFL, silnie zaangażowanego w zwalczanie nielegalnego kabotażu. Jak to więc możliwe, że sam dopuścił się on takiego transportu? Wszystko ma być związane z faktem, że niedawno firma założyła także szwedzki oddział, by działać na tamtejszym rynku. Niemniej dokładniejsze informacje na ten temat nie są jeszcze znane i dopiero mają zostać opublikowane w skandynawskich mediach.

Zdjęcie zatrzymanej ciężarówki opublikowała policja.