Zamknięte toalety dla kierowców – najwyższy priorytet w UK, dalszy problem w Polsce

Są w Polsce stacje, gdzie koronawirusowe ograniczenia przeszły w sferę całkowitej fikcji. Wystarczy wybrać jakąś główną trasę prowadzącą nad morze i zobaczyć co dzieje się w kolejkach do hot dogów, piwa i toalet.

Nadal zdarzają się jednak punkty, gdzie kierowcy zawodowi w ogóle nie mogą skorzystać z łazienki i toalety Przez pandemię takie prawo im odebrano, czy to na stacjach benzynowych, czy też na terenach firm. Zamiast tego rozstawia się toalety przenośne, często bez wystarczającej dbałości o ich czystość oraz walkę z nieprzyjemnym zapachem.

Stosunkowo opisywałem też przykład z Morąga, gdzie firma odsyła kierowców do publicznej toalety, kilometr dalej, na główny rynek miasta. Czytelnikowi Krystianowi poleciłem wówczas kontakt z inspekcją sanitarną, jako że takie warunki zakrawają na prawdziwy skandal. Inspekcja szybko jednak odpowiedziała, że niczego nie może tutaj poradzić, gdyż jest to decyzja prywatnego przedsiębiorstwa.

A tymczasem z Wielkiej Brytanii napływa bardzo dobry przykład. Tamtejsze ministerstwo transportu, a także inspekcja sanitarna wydały tam list otwarty do kierowców i przedsiębiorców, zapowiadając walkę o odpowiednie zaplecza sanitarne. Niezależnie od okoliczności, w tym także pandemii koronawirusa, każdy kierowca wjeżdżający służbowo na teren jakiejkolwiek firmy musi mieć do dyspozycji toaletę oraz miejsce do mycia rąk. Odmówienie takiego dostępu to najzwyklejsze naruszenie prawa i powinno zostać ukarane.

W przypadku łamania powyższej zasady, kierowcy natychmiast mają zgłaszać się do brytyjskiej inspekcji sanitarnej. Podkreśla się przy tym, że mają to robić sami kierowcy, a nie ich pracodawcy, przedstawiciele związków zawodowych, czy pracownicy biurowi firm. Zgłoszeniom od kierowców nadano bowiem najwyższy priorytet i właśnie w ich przypadku inspekcja będzie reagowała najszybciej.