– Papa, ale ja nie chcę jeszcze iść spać, chcę oglądać bajki!
– Ah verfluchte, Jurgenik, bądź grzeczny, bo wiesz się dzieje z niegrzecznymi dziećmi…
– Co tatusiu?
– Przyjeżdżają polnischen Banditen i robią im… KABOTAŻ!
[tutaj pojawia się płacz dziecka, które oczywiście grzecznie idzie spać]
No tak, kabotaż to dzisiaj w europejskim transporcie słowo zasługujące na miano wroga publicznego numer jeden. I w sumie trudno się temu dziwić, bo sytuacja, w której tańszy przewoźnik przyjeżdża do obcego kraju wykonywać za jakieś bardzo niskie stawki transport krajowy, to zjawisko naprawdę trudne do obronienia. Trudno się więc też dziwić zachowaniu Włochów, którzy zgłosili się ostatnio do Komisji Europejskiej z nietypową prośbą.
Włoskie ministerstwo transportu postanowiło chronić krajowych przewoźników i poprosiło Komisję o kolejne dwa lata zakazu kabotażu dla Chorwatów. Przypomnijmy bowiem, że choć Chorwacja od 2013 roku jest członkiem Unii Europejskiej, jej ciężarówki cały czas mają całkowity zakaz wykonywania w innych krajach UE transportu kabotażowego. Zakaz ten ustalono przy okazji wprowadzania Chorwacji do UE, wyliczając go na 2 lata, do 30 czerwca 2015 roku, a jednocześnie zastrzegając, że każdy starszy członek UE będzie mógł w ciągu tych dwóch lat poprosić o przedłużenie tego zakazu o kolejne dwa lata.
I właśnie o coś takiego poprosili teraz Włosi, którzy bardzo obawiają się chorwackich ciężarówek. Chcieliby oni przedłużyć opisany powyżej zakaz do 30 czerwca 2017 roku, tłumacząc, że jego zniesienie może wykończyć przewoźników ze wschodniej części kraju, tej graniczącej ze Słowenią. Włoscy przewoźnicy od pewnego czasu zresztą naprawdę cienko przędą, w kraju szerzy się często wręcz nienawiść do zagranicznych przewoźników, a do tego dochodzą przecież włoskie pomysły w postaci płacy minimalnej dla wszystkich kierowców w Europie, o której pisałem TUTAJ.