Zakaz jazdy za odłączoną poduszkę w naczepie lub za niewielkie pęknięcie w szybie

Fot. DVSA

Przez swój niezwykle wymagający charakter, praca w dalekobieżnym transporcie drogowym często łączona była z zamiłowaniem do prowadzenia pojazdów, swobody w codziennej pracy i samodzielnego rozwiązywania problemów. Coraz częściej można jednak usłyszeć głosy, że to zamiłowanie umiera w starciu z niekończącym się zaostrzaniem przepisów, szeroko rozumianego nadzoru oraz ogólnego podejścia ze strony służb kontrolnych. Spójrzmy więc na dwie historie, które mogą się w te głosy wpisywać.

W miniony czwartek, 1 maja, brytyjska inspekcja DVSA opublikowała bardzo symboliczne zdjęcie Mercedesa Actrosa z naczepą chłodniczą. Widać na nim, że zagraniczny zestaw – najprawdopodobniej należący do polskiego oddziału holenderskiego przewoźnika – ma na szybie naklejkę obwieszczającą zakaz dalszej jazdy, a także założono mu linkę z blokada osi napędowej. Wszystko to może wyglądać jak następstwo bardzo poważnego wykroczenia, a do tego pojawiła się wzmianka o nałożeniu na kierującego mandatu w wysokości 100 funtów (około 500 złotych). Czym natomiast było to wykroczenie? Jak się okazuje, w jednej z poduszek pneumatycznych naczepy doszło do uszkodzenia, więc kierowca prowizorycznie odłączył tę poduszkę, zaślepiając przewód pneumatyczny opaską samozaciskową. Najwyraźniej w ten prosty sposób chciał umożliwić sobie terminowe dokończenie trasy.

Inny przykład pochodzi z Niemiec, będąc w ubiegłym miesiącu nagłośnionym przez organizację Transport in Nood, zajmującą się ochroną praw przewoźników. Również i tutaj mowa o zestawie holenderskiego przewoźnika, który został zatrzymany przez niemieckie BAG. Jak czytamy w drobiazgowym raporcie z kontroli, pojazd ten nie wykazał żadnych nieprawidłowości w tachografie, miał właściwie zabezpieczony ładunek, opatrzony był właściwą dokumentacją, a także dysponował świeżym, holenderskim badaniem technicznym. Problemem było jednak niewielkie pęknięcie w szybie przedniej. Znajdowało się ono na boku szyby, z dala od wzroku kierującego, a ciężarówka przeszła z nim wspomniany przegląd. BAG uznało jednak tę sprawę za tak bardzo poważną, że kierowcy zakazano kontynuowania trasy. Pozwolono jedynie na przejazd do warsztatu z szybami, pod warunkiem, że znajdzie się on w promieniu 20 kilometrów od miejsca kontroli. W efekcie, z uwagi na ten bardzo ograniczony wybór, trzeba było skorzystać z warsztatu niedysponującego właściwą szybą na miejscu, czekając przez 3 dni na jej dostawę oraz montaż.

Dodatkowe zdjęcia ze sprawy z poduszką: