Policja z niemieckiego Sonsbeck odnotowała dzisiaj rano wyjątkowe zdarzenie. Jego głównym bohaterem był holenderski kierowca, który pomimo uszkodzenia przyczepy i stracenia części ładunku postanowił kontynuować trasę. A wszędzie wokół lało się piwo…
Cała historia zaczęła się około godziny 5.30, kiedy na ulicy Weseler Straße w Sonsbeck holenderska ciężarówka zahaczyła o drzewo. Zabudowa przyczepy została przy tym uszkodzona, a na ziemie wypadły liczne skrzynki i kartony z piwem. Co natomiast najciekawsze, kiedy na miejsce przybyła policja, ciężarówki tam już nie zastano.
Wnioskując po śladach rozlanego piwa, fragmentów skrzynek oraz rozbitych butelek, kierowca ciężarówki postanowił kontynuować trasę. Policjanci ruszyli więc za tymi śladami, dojeżdżając aż do hurtowni alkoholu w pobliskim mieście Wesel. I właśnie tam funkcjonariusze zastali uszkodzoną ciężarówkę, a także jej kierowcę, w postaci 53-letniego Holendra.
Dlaczego mężczyzna postanowił odjechać z miejsca zdarzenia? W momencie informowania o całej sprawie, policjanci nie potrafi tego jeszcze sensownie wytłumaczyć.
Tak droga wyglądała tuż przy miejscu zdarzenia: