Zaglądamy do Liaza 100 z 1982 roku – piękny, czechosłowacki zabytek w szczegółach

W nawiązaniu do tekstu:

Liaz serii 100 i jego historia – półśrodek między Jelczami a ciężarówkami z Zachodu

Liaz serii 100 to ciężarówka, którą wspomina się w Polsce z ogromnym sentymentem. Wielu kierowców zaczynało od takich pojazdów swoje trasy międzynarodowe, a dla wielu przewoźników był to pierwszy dalekobieżny ciągnik, który względnie bezstresowo dało się pojechać na Zachód. Tym samym cieszą więc wszystkie odrestaurowane egzemplarze, które mogą stanowić pamiątkę po tej legendzie okresu przemiany ustrojowej.

W Polsce możemy cieszyć oko pięknym Liazem 150, gruntownie odnowionym i jeżdżącym w samowyładowczym zestawie z przyczepą. To pojazd, który prezentowałem w następującym artykule: Liaz 150.261, wyglądający jak zabytek i wykonujący normalną pracę – Sesja Miesiąca 07/21. Za to w Czechach znajduje się od kilku lat piękny Liaz 100, w formie dalekobieżnego, dwuosiowego ciągnika z naczepą. Bartek Sołtys, wśród miłośników ciężarówek zwany jako „Henry Hill” i prowadzący popularny kanał na YouTube, miał ostatnio okazję obejrzeć ten pojazd na żywo. Dzięki niemu obejrzymy więc bardzo rozbudowaną galerię zdjęć.

Jak już wspomniałem, jest to Liaz 100, a więc zupełnie pierwszy model z tej serii. W przeciwieństwie do nowszych 110, 120 lub 150, jego kabina była zamontowana na stałe, bez systemu odchylania. Dostęp do silnika odbywał się przy tym przez ogromną klapę w podłodze kabiny, która została zintegrowana z podwójną ławką dla pasażerów. Zdjęcia doskonale to pokazują, uświadamiając jak odbywało się niegdyś serwisowanie, często wykonywane po prostu przy drodze, przez tak zwanych kierowców-mechaników. Choć trzeba też podkreślić, że brak odchylanej kabiny nie oznaczał braku amortyzowania. Z przodu nadwozie otrzymało dwa niewielkie resory piórowe, natomiast z tyłu oparto je na gumowo-metalowych tulejach.

Ten konkretny egzemplarz to Liaz 100.47 z 1982 roku. Tak oznaczano mocniejszą wersję z oferty, której turbodoładowany, 11,9-litrowy silnik rozwijał moc 305 KM i maksymalny moment 1128 Nm. Dla porównania, słabsza wersja 100.45 również miała turbodoładowanie, ale oferowała tylko 272 KM oraz 1005 Nm. Do tego dokładano manualną, 10-biegową skrzynię (5+5) i tak powstawał pojazd, który pod względem osiągów plasował się gdzieś w połowie drogi między Jelczem 415 (240 KM) a ówczesnym ciężarówkami zachodnimi (300-400 KM). Za to wnętrze, jak na rocznik 1982 roku, wydaje już mocno przestarzałe. Uwagę zwraca kompletny brak schowków, maksymalnie prosty pulpit i niewielka ilość materiałów obiciowych. Na obronę można jednak powiedzieć, że prezentowany pojazd wyprodukowano krótko przed zmianami. W 1984 roku z fabryki wyjeżdżał już bowiem zmodernizowany Liaz 110, ten z odchylaną kabiną i nieco poprawionym wnętrzem.

Kilka zdań komentarza należy się też naczepie – pochodzącej z tego samego okresu i tym samym idealnie dopasowanej do ciągnika. To pojazd czechosłowackiej marki BSS, klasycznie burtowy, ale wyposażony już pojedyncze koła oraz układ skrętu trzeciej osi. Doskonale widać to na zdjęciach spod podwozia, gdzie między ramą a mocującym oś wózkiem jest umieszczona obrotnica. Jakby natomiast „smaczków” było mało, cała naczepa nosi oznaczenia CSAD, czyli czechosłowackiego odpowiednia PKS-u. Te same emblematy widnieją też na ciągniku i spojlerze, a wszystko uzupełnił naklejowy tuning z epoki, dodatkowe światła pod zderzakiem oraz tablica celna z Arabii Saudyjskiej, wymagana w transporcie drogowym po terytorium tego kraju. Ten ostatni element odwołuje się do faktu, że w latach 80-tych CSAD jeździł także na Bliski Wschód i wysyłał tam między innymi Liazy.

Dosyć jednak o danych technicznych, czy o wyposażeniu pojazdu. Zamiast tego spójrzmy na ogólny stan tej ciężarówki, czyniąc wielkie pokłony wobec jej właściciela. Czech Jan Rosecký, który odpowiada za ten projekt, wykonał naprawdę kawał świetnej roboty, idealnie oddając klimat czeskiego, dalekobieżnego zestawu z przełomu lat 80-tych i 90-tych. Ciężarówka wygląda jak nowa, silnik pracuje jak nowy, wszystko doskonale do siebie pracuje i stanowi po prostu genialną pamiątkę po dawnym transporcie. Sam za siebie może też mówić fakt, że właściciel Liaza nie stroni od dalszych wyjazdów międzynarodowych. Ciężarówka była prezentowana między innymi na szwedzkim zlocie Nordic Tropy z 2017 roku, na kołach robiąc wówczas przejazd przez Skandynawię. Na koncie ma też liczne wyjazdy do Niemiec, na zloty wschodnioeuropejskiej motoryzacji.