Wyższe limity prędkości dla ciężarówek w Anglii, czyli jak ograniczyć wyprzedzanie

Cofnijmy się na chwilę do 2012 roku, kiedy Brytyjczyk Alan Kaye jechał swoim samochodem ciężarowym z prędkością 48 mph (około 77 km/h) po trasie A15. A15 to taki brytyjski odpowiednik polskiej „krajówki” z jedną jezdnią, więc samochodem ciężarowym można po nim jechać wyłącznie z prędkością do 40 mph (około 64 km/h). Dlatego też, jak już wielu z Was się pewnie domyśla, pan Kaye otrzymał mandat. I właśnie w związku z tym mandatem udał się on do sądu, gdzie postanowił zawalczyć o zmianę ograniczeń prędkości dla samochodów ciężarowych.

Jego argumentacja była następująca: poza autostradami ciężarówki mogą rozwijać tylko 40 mph, podczas gdy auta osobowe mogą jechać z prędkością do 60 mph (około 97 km/h). To natomiast bezpośrednio prowadzi do ciągłego wyprzedzania, zatorów drogowych i innych niebezpiecznych sytuacji. Powyższe argumenty, bez wątpienia bardzo trafne, Alan postanowił przedstawić nie tylko przed wymiarem sprawiedliwości, lecz także przed brytyjskim społeczeństwem, prowadząc m.in. intensywną akcję promocyjną w internecie. I wiecie co? Marzenia pana Kaye właśnie się spełniają.

Brytyjskie media poinformowały dzisiaj rano, że na terenie Anglii oraz Walii, prawdopodobnie już od przyszłego roku, zmienione zostaną limity prędkości. Zamiast dotychczasowych 40 mph, ciężarówki będą mogły teraz rozpędzić się na jednojezdniowych trasach do 50 mph, co można porównać z 80 km/h. Szybciej będzie prawdopodobnie także na dwujezdniowych trasach, które nie są autostradami – ciężarówki mają tam teraz móc osiągnąć 60 zamiast 50 mph, co oznacza zmianę z 80 na 96 km/h.

Wszystko to ma na celu właśnie zmniejszenie różnicy między prędkością aut osobowych i ciężarowych, ograniczenie niebezpiecznego wyprzedzania, a także zwiększenie efektywności transportu. To ostatnie ma przynieść brytyjskiej branży transportowej do 11 milionów funtów oszczędności.