Wyprzedzanie ciężarówką vs jazda pod prąd – sprawy za 1000 oraz 2000 złotych

Policyjne nagrania z obu spraw zamieszczam pod tekstem.

Zakaz wyprzedzania na wszystkich autostradach i drogach ekspresowych, które mają nie więcej niż dwa pasy ruchu w danym kierunku, już od równego roku utrudnia życie polskich kierowców ciężarówek. Nierzadko skutkuje to całymi zatorami na prawym pasie, które nie tylko odbierają komfort pracy, ale też są po prostu niebezpieczne. Tymczasem na wyczyny aut osobowych na tych samych drogach nadal spogląda się jakby „przez palce”. Dobitnie pokazuje to zestawienie dwóch spraw z ostatnich dni.

Wykroczenie za 1000 złotych:

Źródło: KWP w Lublinie

We wtorek, 9 lipca, policja latała dronem nad trasą S17, między Puławami a Lublinem. Nagrywano przy tym ciężarówki, które wykonywały manewr wyprzedzania, łamiąc wspomniany powyżej zakaz. Następnie kierowcy nagranych pojazdów byli zatrzymywani przez radiowozy, by przejść stacjonarną kontrolę i otrzymać mandat.

Łącznie ukarano w ten sposób pięciu kierowców ciężarówek, nakładając na nich mandaty w wysokości 1000 złotych oraz po 8 punktów karnych. Czy natomiast któryś z tych kierowców mógł obronić się ustawowym wyjątkiem, pozwalającym wyprzedzać samochody jadące „znacznie wolnej” niż prędkość dopuszczalna? Niestety, tego zupełnie nie wiadomo, gdyż dron nie pozwala wykonać żadnych pomiarów prędkości.

Wykroczenie za 2000 złotych:

Źródło: KWP w Krakowie

Tymczasem dwa dni wcześniej, w niedzielę, 7 lipca, policja zatrzymała 63-latkę prowadzącą osobową Mazdę. Chwilę wcześniej kobieta niemal doprowadziła do tragedii, poruszając się pod prąd po trasie S7 w okolicach Pcimia, a więc na popularnej „Zakopiance”. Auto nie zjechało przy tym na pobocze i nie zaprzestało jazdy, lecz trzymało się szybszego pasa, chcąc dotrzeć do najbliższego węzła. Jak niewiele brakowało przy tym do wypadku, to pokazuje nagranie z wideorejestratora, przekazane na policję.

Kobieta była trzeźwa i przyznała policjantom, że po prostu pomyliła się na węźle. Funkcjonariusze ukarali to mandatem karnym w wysokości 2000 złotych oraz 15 punktami karnymi, nie zatrzymując uprawnień i nie kierując sprawy do sądu. Innymi słowy, choć do spowodowania śmiertelnego w skutkach karambolu brakowało tutaj dosłownie kilkunastu centymetrów, kara była tylko dwukrotnie wyższa niż w przypadku kierowców spokojnie wyprzedzających powolne ADR-y, na prostym, bezpiecznym odcinku…

Film nr 1:

Film nr 2: