Wynajęli łąkę pod parking dla ciężarówek z firmy Waberer’s, teraz zapłacą za to finansowe kary

Gdy w 2015 roku Waberer’s urządził sobie świąteczny parking na belgijskiej łące, w zachodnich mediach zawrzało. Dla wielu był to najlepszy dowód na to, że Węgrzy dopuszczają się na zachodzie „socjalnego dumpingu”. Sprawą zajęły się związki zawodowe oraz belgijskie władze, a rolnik wynajmujący łąkę stał się obiektem ostrej krytyki.

Belgom nigdy nie udało się udowodnić, że Waberer’s złamał swoim parkowaniem transportowe przepisy. Firma wykazała bowiem, że kierowcy wynagradzani są zgodnie z międzynarodowymi wymaganiami i cały okres świąteczny spędzili w swoich domach, z dala od ciężarówek. Innymi słowy, nie było żadnych twardych dowodów na „socjalny dumping”.

Co jednak ciekawe, na tym sprawa się nie skończyła. Belgowie postawili bowiem zarzuty także właścicielowi łąki oraz firmie, która pośredniczyła w wynajmie. Oba te podmioty oskarżono o złamanie przepisów o charakterze ekologicznym. Teraz zaś, ponad trzy lata po opisywanych wydarzeniach, w sprawie zapadły finansowe kary.

Jak uznał sąd z miasta Tongeren, do przekształcenia działki rolniczej w parking potrzebne jest odpowiednie, środowiskowe zezwolenie. Dotyczy to nawet parkingów tymczasowych, takich jak w tym przypadku, na okres 17 dni. Tymczasem zarówno rolnik z miejscowości Opglabbeek, jak i firma pośrednicząca w wynajmie, takiego zezwolenia nie uzyskały.

Obrona próbowała dowieść przed sądem, że oskarżeni nie zdawali sobie sprawy ze środowiskowych wymagań. Niemniej dla sądu nie był to żaden argument i ostatecznie oba podmioty otrzymały finansowe kary. Mowa tutaj o grzywnach w wysokości 3 tys. euro, a także nakazie przekazania państwu połowy zysków z wynajmu.

Przy okazji wyszło na jaw o jakiego typu zyskach była tutaj mowa. Otóż rolnik za wynajem swojego terenu na okres 17 dni naliczył kwotę 3460 euro. Łatwo się doliczyć, że powyższy wyrok całkowicie odbierze mu jakikolwiek zarobek. Belgijska firma transportowa Jet Transporten, która pośredniczyła w wynajmie i wszystko zorganizowała, wystawiła zaś Węgrom rachunek na łącznie 37 tys. euro. W tej sytuacji, poza wspomnianą grzywną, zwrotowi będzie więc podlegało 18,5 tys. euro.