Wyjazd z UK może zająć Ci tydzień, a ciężarówki znowu czekają na lotnisku w Manston

English version / Wersja angielskojęzyczna

Niesławne lotnisko w Manston, ogromna ilość ciężarówek i trąbienie wściekłych kierowców – to nie jest nagranie z bożonarodzeniowej blokady, lecz film wykonany 22 stycznia, w miniony piątek. Jak więc widać, brytyjsko-unijne przewozy stale się komplikują, a próba przeprawienia na kontynent może zająć nawet cały tydzień.

Czytelnik Kamil podzielił się ze mną swoją relacją, wraz z dołączonym powyżej filmem. Trasa z Polski do Wielkiej Brytanii odbyła się u niego bez większych problemów, kończąc się rozładunkiem w Manchesterze. Za to powrót do Polski trwał o tydzień dłużej niż pierwotnie planowano. Sam tylko proces opuszczania Wielkiej Brytanii pochłonął bowiem sześć dni.

Większość tego czasu zajęło oczekiwanie na odprawę celną. Tutaj na pewno nie pomaga fakt, że wiele brytyjskich przedsiębiorstw nadal ma problem z opanowaniem nowych procedur. Według podawanych tutaj szacunków, dotyczy to nawet 80 lub 90 procent firm. Nic więc dziwnego, że Kamil spotkał też kierowców czekając na odprawę nawet dwa tygodnie.

Przed udaniem się do portu, wykonane zostały nie tylko formalności celne, ale także szybki test na koronawirusa. Wszyscy kierowcy wracający z Wielkiej Brytanii do Francji, Belgii lub Niderlandów nadal muszą bowiem zostać przebadani. I choć formalności tych udało się dopełnić z wyprzedzeniem, jeszcze przed zbliżeniem się do Dover, przejazd na wybrzeże też nie okazał się sprawą łatwą.

Gdyby Kamil jechał do Eurotunnelu, mógłby udać się bezpośrednio w stronę terminala. Miał jednak skorzystać z promu, a Brytyjczycy za wszelką cenę chcą uniknąć zatoru w Dover. Dlatego też znaki skierowały ciężarówkę na lotnisko w Manston, dokładnie to samo, gdzie tysiące kierowców spędziło Boże Narodzenie.

Na lotnisku ciężarówka otrzymała zieloną naklejkę na szybę i miała oczekiwać w kolejce do wyjazdu. Samochody wypuszczano przy tym małymi grupami, z podjazdem możliwym co 5-10 minut. I tak trwało to przez 6 godzin, aż w końcu Kamila wypuszczono w kierunku Dover. Dotarł tam po sześciu dniach walki z formalnościami, na miejscu zastając niemal pusty port i bilety na prom wydawane na bieżąco.

Dla kierowców jeżdżących na co dzień w granicach Unii Europejskiej, może to brzmieć jak abstrakcja. Za to kierowcy jeżdżący za naszą wschodnią granicę mogą znaleźć tu znajome elementy. To zaś chyba najlepszy dowód na to, że Wielka Brytania stała się już typowym „krajem trzecim”, a brytyjsko-unijna umowa tak naprawdę niewiele pomogła.