Policja zaplombowała i wywiozła na lawecie jedną z wrocławskich karetek pogotowia. Dokonano tego na polecenie prokuratury, która podejrzewa ratownicze pojazdy o notoryczne łamanie przepisów.
Prokuratura dotarła do informacji, że wrocławskie karetki mogą przekraczać dopuszczalną masę całkowitą. Wraz z niezbędnym wyposażeniem prawdopodobnie ważą ponad 3,5 tony, do czego nie zostały przystosowane konstrukcyjnie. Do tego dochodzi też problem uprawnień, jako że większość ratowników nie posiada prawa jazdy innego, niż kategoria B. To swoją drogą odróżnia nas od innych krajów, takich jak na przykład Niemcy. Tam ratownicy nierzadko mają bowiem prawo jazdy kategorii C1, pozwalające na kierowanie autami do 7,5 tony.
Fakt, że karetki bywają zbyt ciężkie, nie jest oczywiście niczym nowym. Nieoficjalnie mówiło się o tym od lat, choć nie towarzyszyły temu większe afery. Teraz jednak wrocławska prokuratura zabrała się za tę sprawę, przy okazji szerszego badania nieprawidłowości w pogotowiu ratunkowym. Wspomniany na wstępie, zaplombowany pojazd posłuży jako dowód w sprawie i przez dłuższy czas pozostanie poza użytkiem. Ratownikom nie pozwolono też zabrać z samochodu żadnego sprzętu, który mogłoby przydać się w innym aucie.
A kto konkretnie może za to odpowiedzieć? Wskazuje się przede wszystkim na dyrektora pogotowia ratunkowego oraz władze województwa, którym podlega ta służba. Przy rozstrzyganiu przetargów na nowe pojazdy, urzędnicy powinni byli dopilnować takiej kwestii jak masa własna i dopuszczalna masa całkowita.
Na zdjęciu: nowy Sprinter w 4,1-tonowej wersji, na rynek niemiecki, prezentowany tutaj