Wrażenia z jazdy DAF-em 95.500 Super Space Cab, wyposażonym w 14-litrowy silnik Cumminsa

Dlaczego DAF wypuścił model 95.500? Odpowiedź poniżej:

DAF 95.500 z silnikiem Cumminsa – “biały kruk”, który miał szybko dogonić konkurencję

Niby od premiery DAF-a 95.500 minęły tylko 24 lata. Niby 500 koni mechanicznych to nie jest nadspodziewana moc, a sześć cylindrów nie może brzmieć jak osiem. A jednak, mając ostatnio okazję przejechać się tym wyjątkowym modelem, wywarł on na mnie bardzo duże wrażenie. Choć więc miałem okazję pokierować nim tylko po torze, uznałem, że warto napisać kilka słów.

DAF przywiózł model 95.500 na prezentację z okazji swojego 90-lecia. Na tej samej imprezie pokazywano też inne klasyki (jak model 2600 prezentowany tutaj) , a do tego doszły samochody najnowsze i prototypy (jak niedrogi, hybrydowy XF z tego artykułu). Ktoś mógłby oczywiście powiedzieć, że 95.500 nie do końca zasługuje na miano klasyka, nie mając nawet ćwierć wieku. Trzeba jednak pamięć, że pojazd ten wyprodukowano w minimalnej ilości egzemplarzy i dzisiaj praktycznie nie spotkamy go na drogach.

Jedyny słuszny żółty:

Sam za siebie mówi fakt, że 95.500, wyposażone w amerykański silnik marki Cummins, produkowano w bardzo ograniczonej ilości konfiguracji. Dla przykładu, jak wyjaśnił mi jeden z pracowników muzeum marki DAF, fabrycznie samochód ten występował tylko w kolorze żółtym. Wszelkie inne barwy to efekt późniejszego przemalowania przez właścicieli i tak też było z egzemplarzem widocznym na zdjęciach. Ponadto wszystkie seryjnie wyprodukowane 95.500 miały kabinę Super Space Cab i kierownicę po lewej stronie. Choć więc rynek brytyjski wchłania ogromne ilości DAF-ów, wariantu z kierownicą po prawej nigdy nie przygotowano.

Zwrócić należy uwagę na coś jeszcze. Żeby DAF zmieścił 14-litrowy silnik Cumminsa pod kabinę modelu 95, trzeba było wyżej ją ustawić. Stąd zastosowanie w modelu 95.500 innego, wyższego zderzaka, zarezerwowanego tylko dla tej wersji silnikowej. Efekt ten doskonale było widać po ustawieniu DAF-a z Cumminsem przy ciągniku z obecnej serii XF Euro 6 „Pure Efficency”. Pojazdy te wydawały się identycznie wysokie, podczas gdy standardowy 95 ATi z 11,6-litrowym motorem  na pewno okazałby się niższy.

Dwa poglądowe zdjęcia:

No dobrze, a co z wrażeniami z jazdy? Przede wszystkim, wszystkie układy samochodu były bardzo bezpośrednie, reagowały szybko i dawały kierowcy pełne wyczucie. Wciskając pedał gazu od razu czułem, jak pod kabiną budzi się do życia 507 koni mechanicznych. Porównując to z dzisiejszymi standardami, można by wręcz powiedzieć, że Cummins okazywał się „narowisty”. Kiedy natomiast obrotomierz przekroczył 1200-1300 obr./min. dynamika robiła się naprawdę wspaniała. Gdy więc połączyło się to z bezpośrednią reakcją na pedał gazu, samochód wydawał się wręcz mocniejszy, niż w rzeczywistości. Ktoś mógłby mi wręcz powiedzieć, że to ciągnik 600-konny, a ja zapewne bym uwierzył.

Do tego doszedł bezpośredni układ kierowniczy z duża kierownicą oraz 16-biegowa, manualna skrzynia biegów marki ZF. Wszystko to wymagało oczywiście pewnej siły, ale w zamian dawało poczucie prawdziwego panowania nad maszyną, a nie tylko generowania sygnałów dla komputera. Zresztą, gdyby ktoś miał wątpliwości, że to mechaniczna siła w czystej postaci, szybko przypominałby o tym dźwięk. Ten seryjny Cummins N14 brzmi naprawdę fantastycznie, co mam nadzieję słychać na poniższym filmie. Specjalnie przejechałem się wówczas na prawym fotelu, żeby móc trzymać głowę za szybą 😉

Kolejna sprawa to stosowany z Cumminsem  hamulec na układzie wydechowym, czyli słynny, amerykański „jake brake”. Owszem, dzisiejszym hamulcom silnikowym oraz retarderom należą się wyrazy uznania za wyjątkowo dobrą skuteczność. Przyznam jednak, że potencjał „jake brake” nie był wiele mniejszy, niż to, do czego przyzwyczailiśmy się obecnie. Choć w objeżdżanym przeze mnie egzemplarzu miał on tylko jeden stopień działania, hamował wyjątkowo sprawnie, i to nawet na stosunkowo niskich obrotach. Przy spokojniejszym hamowaniu nie trzeba było nawet specjalnie redukować. Nie wspominając już o wydawanym przy tym dźwięku.

Powiem więc tak – już wcześniej DAF 95.500 Super Space Cab był na mojej prywatnej liście samochodów marzeń, natomiast teraz, po możliwości poprowadzenia go na torze, znalazł się na tej liście w samej czołówce.