Wóz strażacki marki Volvo z kabiną z długodystansowego, typowo amerykańskiego ciągnika

Rynek strażackich podwozi niemal całkowicie zdominowany jest przez ciężarówki z silnikiem pod kabiną. Wynika to przede wszystkim z troski o ograniczenie długości nadwozia. Taki układ korzystnie wpływa to na manewrowanie i tworzy miejsce na dodatkową, załogową część kabiny.

Powyższy trend dotyczy także Ameryki Północnej. Choć na tamtejszych drogach niemal wszystkie ciężarówki mają klasyczny układ nadwozia, dla strażaków specjalnie produkuje się pojazdy z silnikami pod kabiną (powyżej). To natomiast sprawia, że jeszcze większą ciekawostką jest pewne amerykańskie Volvo.

Volvo Trucks nie oferuje w USA żadnych ciężarówek z silnikami pod kabiną. Z tego samego powodu nie wytwarza na tym rynku żadnych podwozi dla straży. Gdy jednak zaszła potrzeba zbudowania zakładowego wozu strażackiego dla amerykańskiej fabryki, bardzo chciano zrobić to na podwoziu własnej produkcji. Dlatego też zdecydowano się na konstrukcję jedyną w swoim rodzaju.

Fabryczni inżynierowie postanowili podłączyć typowo budowlane podwozie z serii VHD oraz typowo długodystansową kabinę z modelu VNL730 (powyżej). W praktyce oznaczało to zastosowanie bardzo długiej sypialni ze średnim wariantem podwyższenia dachu. Długość samej tej sypialni to 1,75 metra, natomiast wysokość wewnętrzna sięga pełnych 2 metrów. Nie da się ukryć, że znacznie przerasta to typowe kabiny załogowe.

W samej tylko tylnej części nadwozia mieści się pięć osób, wsiadając do środka nawet z pełnym osprzętem. Niewiele miejsca jest za to z przodu, z racji wąskiej konstrukcji szoferki. Praktycznie całą przestrzeń między dwom fotelami wypełnia tam pulpit do sterowania wyposażeniem. Dlatego też konieczne było wycięcie dodatkowych, bocznych drzwi, przez które tylna załoga przedostaje się do środka. Efekt końcowy możecie zaś zobaczyć poniżej:

Źródło zdjęcia: wsls.com

Za kabiną pojawiła się oczywiście typowo strażacka zabudowa. Mieści ona między innymi zbiornik na wodę o pojemności 9250 litrów, co w Ameryce kwalifikuje ją jako jednostkową cysternę. Jakie są natomiast wady opisywanego pojazdu? Tutaj wystarczą tak naprawdę dwa słowa: ROZSTAW OSI. Jest on tak ogromny, że manewrowanie w mieście lub w zalesionym terenie będzie prawdziwym koszmarem. Tym bardziej, że cały pojazd liczy 13 metrów długości.

Na koniec jeszcze dodam pewną polską ciekawostkę. Opisywany wóz trafił do fabrycznego użytku w 2017 roku. Teraz jednak Volvo Trucks postanowiło przekazać go na cel dobroczynny, a konkretnie podarować lokalnym strażakom. W ubiegłym tygodniu trafił on więc do pobliskiej gminy, która nosi nazwę Pulasky. Nadano ją oczywiście na część Kazimierza Pułaskiego, czyli polskiego oficera, który walczył w amerykańskiej wojnie o niepodległość.