Już od ponad siedmiu miesięcy Rosja obejmowana jest sankcjami i handlowym bojkotem. Co natomiast taka sytuacja może oznaczać dla dużych przewoźników, dotychczas bazujących głównie na zachodnim sprzęcie? Najnowszego komentarza w tej sprawie udzieliła moskiewska firma Dentro, posiadająca 800 zestawów, zatrudniająca 1700 osób i skupiona na krajowym transporcie dalekodystansowym.
Jak przystało na przedsiębiorstwo o tak dużej flocie, już od lat Dentro kupowało tylko nowe ciężarówki, odbierając je w bardzo dużych partiach, wraz z całym pakietem usług posprzedażnych. W ostatnim czasie wybierano głównie Mercedesy Actrosy piątej generacji, w formie ciągników siodłowy z dalekobieżnymi kabinami. Jak natomiast wygląda to obecnie? Dzięki stałym kontraktom i moskiewskiej lokalizacji, firma rodzi sobie w kryzysie i kontynuuje powolne rozbudowywanie floty. Niemniej musi się to odbywać na zupełnie innych warunkach, bazując wyłącznie na ciężarówkach używanych. Jak też zapowiada dyrektor techniczny firmy, w wywiadzie z rosyjskimi mediami branżowymi, taka sytuacja utrzyma się jeszcze przez rok, a może nawet przez dwa lata.
Dlaczego? Zajmijmy od tego, że Dentro nie może kupić żadnych nowych ciężarówek europejskich, gdyż cała „wielka siódemka” wstrzymała swoją sprzedaż w Rosji. Jest to przejaw nie tylko solidarności, ale też po prostu efekt nałożonych sankcji. Alternatywą nie jest też „szary import”, czyli nieoficjalne sprowadzanie pojazdów nowych, przez inne kraje. Ceny takich samochodów są bowiem rekorodowo wysokie, a w parze nie idzie żadna gwarancja, fabryczne finansowanie, rabaty, czy pakiet serwisowy. Taka oferta traci więc wszystkie zalety, które istotne są dla dużych przewoźników.
Moskiewski przewoźnik musiał odrzucić także nowe pojazdy chińskich marek. Te są co prawda w Rosji dostępne, także jako dalekobieżne ciągniki siodłowe, ale problemem pozostaje trudny dostęp do części zamiennych i minimalna ilość autoryzowanych serwisów. Przy realizacji dużych kontraktów przewozowych posiadanie takiej floty byłoby więc zbyt ryzykowne. Tym bardziej, że w Rosji coraz więcej mówi się o tym, jak bardzo awaryjne okazały się chińskie pojazdy budowlane, jeżdżące po drogach w naprawdę dużej ilości.
I tak oto jedyną alternatywą stały się używane pojazdy zachodnich marek. Dentro wybiera je pomimo faktu, że na przykład roczny MAN kosztuje obecnie w Rosji tyle, co dwa chińskie, fabryczne nowe Sinotruki. Skąd natomiast wspomniane stwierdzenie, że zmieni się to za rok lub dwa lata? Jak twierdzi dyrektor techniczny Dentro, do tego czasu chińskie ciężarówki zupełnie zdominują rosyjski rynek pojazdów nowych, stając się powszechnym widokiem w transporcie. Ta sytuacja na tyle ułatwi dostęp do chińskich części oraz chińskich serwisów, że nawet moskiewski przewoźnik będzie gotowy przesiąść się na „chińczyki”.
Sinotruk A7: