Wjechał pod zbyt niski wiadukt i uszkodził naczepę, a mimo to dotarł na rozładunek i uniknął mandatu

Regularnie zdarza się zobaczyć jakąś ciężarówkę zaklinowaną pod zbyt niskim wiaduktem. Zdarzenia tego typu zazwyczaj kończą się solidnym uszkodzeniem naczepy, długotrwałymi utrudnieniami w ruchu, policyjnym mandatem oraz informacjami w mediach. Pewien 57-letni Portugalczyk zrobił to jednak sposób, który miał zupełnie inna zakończenie.

Policjanci z holenderskiego Heerenveen pod jedną z firm zauważyli rzucające się w oczy Renault Magnum. Konstrukcja naczepy była tutaj wyraźnie pochylona, mając uszkodzenia wskazujące właśnie na uderzenie w wiadukt. Z drugiej jednak strony w pobliżu żadnego wiaduktu nie było, a w momencie spotkania z policją ciężarówka czekała właśnie na rozładunek. Jak jest to więc możliwe? Okazało się, że 57-latek przeliczył się w sprawie wysokości wiaduktu kilkaset kilometrów wcześniej, jeszcze na terenie Belgii. Jego naczepa została przy tym wyraźnie uszkodzona, lecz nie na tyle, aby nie nadawała się do kontynuowania trasy. Żeby więc ograniczyć straty, kierowca o własnych siłach wyjechał spod wiaduktu i kontynuował trasę, aż do miejsca rozładunku w Holandii.

Jego decyzja miała jedną zaletę – jako że w momencie spotkania z policją samochód stał na parkingu, mężczyzna nie mógł dostać żadnego mandatu. Gdyby spotkano go na drodze, w czasie jazdy, odpowiedziałby on za zagrażający bezpieczeństwu stan naczepy, zbyt dużą wysokość, przekraczanie przez uszkodzony pojazd norm wysokości i szerokości, a przy okazji też brak kodu 95 przy prawie jazdy. A tak po prostu zabroniono mu ruszenia w kolejną trasę i poinformowano o całej sprawie władze Belgii. Mają one zweryfikować ewentualne uszkodzenia wiaduktu.

Dwa zdjęcia zestawu, opublikowane przez policję:

renault_magnum_uszkodzone_o_wiadukt_1 renault_magnum_uszkodzone_o_wiadukt_2