Dzisiejsza premiera nowej naczepy Wielton Evo zaczęła się w zupełnie nietypowy sposób. Prezes wieluńskiej firmy, Paweł Szataniak, mówił w swoim wstępie o inspiracji tanimi liniami lotniczymi, gigantami handlu internetowego, a nawet sieciami sklepów spożywczych i obuwniczych. Następnie przywołano też branżę samochodów osobowych, gdzie – inaczej niż w ciężkiej motoryzacji – cenniki pozostają całkowicie jawne, a procesy zakupowe uproszczono do minimum. Dlatego, gdy tylko zaczęto zapowiadać nowy produkt, pojawiła się cena, będąca niewątpliwie najciekawszym elementem całej prezentacji. Wielton nie tylko bowiem podał ją do szerokiej wiadomości, ale też uplasował na stałym i wyjątkowo niskim poziomie, wynoszącym 21 990 euro (netto).
Taka kwota za nową naczepę kurtynową to bardzo, ale to bardzo tanio. W jaki sposób Wielton zdołał więc zejść do tak niskiego poziomu? Wyjaśnienie kryje się w nowej koncepcji samego produktu, jego wytwarzania, a w końcu też sprzedaży. Zacznijmy od tego, że naczepa Wielton Evo ma występować w tylko jednej konfiguracji: o standardowej wysokości podwozia, z osiami BPW (w tym pierwszą unoszoną), siłownikami hamulcowymi BPW, układem EBS Knorr, składanym dachem Edscha, stalową ramą, aluminiowymi drzwiami tylnymi, aluminiową ścianą przednią, certyfikatem XL, uchwytami promowymi, systemem zdalnej diagnostyki i telematyką Aberg (marka Grupy Wielton). Wszystko to ma tworzyć pojazd o masie własnej około 5600 kilogramów. Jednocześnie listę opcji ograniczono do prawdziwego minimum, o wartości co najwyżej kilkuset euro. Przewidziano tam tylko koła zapasowe wraz z koszami, skrzynki plastikowe, deski aluminiowe zamiast drewnianych, adapter układu elektrycznego i plandekę z nadrukiem klienta. To tyle, koniec.

W parze z uproszczoną konfiguracją poszedł uproszczony proces produkcyjny. Tutaj Wielton podkreśla, że naczepa typu Evo została zaprojektowana od zera, by jej wytwarzanie wymagało jak najmniejszego nakładu pracy. W efekcie pojazd będzie mógł zjeżdżać ze specjalnie przygotowanej, zautomatyzowanej linii, niewymagającej obecności żadnego spawacza. Sama produkcja ma też mieć charakter naprawdę masowy, w związku z czym gotowe pojazdy będą mogły czekać na stockach. Choć zaznaczono też, że pod względem wykorzystywanych w produkcji materiałów, w tym zwłaszcza ich jakości, Evo ma nie odbiegać od produktów standardowych.
Kolejnym elementem układanki będzie maksymalnie uproszczony proces sprzedaży. Wspomniana cena 21 990 euro netto (plus ewentualne opcje) ma być zupełnie stała, nie podlegając typowym dla naszej branży negocjacjom z handlowcem. Dlatego sprzedaż będzie mogła odbywać się nie tylko w sposób tradycyjny, poprzez dealerów, ale też z użyciem specjalnie przygotowanego sklepu internetowego. Platforma ta została przygotowana przy współpracy z firmą ING Lease i pozwoli bez wychodzenia z domu lub biura wybrać dla siebie naczepę, złożyć wniosek leasingowy, złożyć podpis online, a na koniec też potwierdzić zakup oraz wpłacić zaliczkę. Tę ostatnią uiścimy chociażby BLIK-iem, niczym w najzwyklejszych zakupach internetowych. Następnie pozostanie czekać na sygnał do odbioru naczepy z fabryki w Wieluniu, co powinno wydarzyć się w ciągu około 2 tygodni. W późniejszym okresie ma też zostać wprowadzona opcja zakupu z dowozem naczepy do klienta, oczywiście za dodatkową opłatą.



Standardowo każdy użytkownik naczepy Wielton Evo otrzyma 2 lata gwarancji na cały pojazd oraz 10 lat gwarancji na perforację ramy. Ta 10-letnia ochrona jest zapewniana, gdyż Wielton zabezpiecza podwozia metodą kataforezy (KTL). Jeśli ktoś natomiast będzie oczekiwał wydłużonej ochrony dla kompletnego pojazdu, do dyspozycji będzie miał jeszcze jedną opcję. Mowa tutaj o przedłużeniu 2-letniej gwarancji o dodatkowy rok, dwa lata lub trzy lata. Tutaj też pojawia się kolejna ciekawostka związana z przeniesieniem obsługi do internetu. Otóż na przedłużoną gwarancję nie trzeba będzie decydować się od razu, lecz będzie można dobrać ją także po czasie. Wówczas klient będzie mógł skorzystać z dedykowanej aplikacji na smartfona, za pośrednictwem której nagra film przedstawiający kluczowe elementy pojazdu i prześle go wprost do producenta. Na podstawie tego nagrania producent odpowie, czy przedłużenie gwarancji na ten konkretny egzemplarz pozostaje możliwe. Po tym znowu wystarczy płatność przez internet i gotowe.
Wraz z dzisiejszą premierą, sprzedaż naczep Wielton Evo natychmiast się rozpoczęła. Są już nawet pierwsi polscy klienci, którzy zdecydowali się na zakup i potwierdzili go przed końcem całego wydarzenia. Poza tym Wielton zamierza uczynić z tego ofertę międzynarodową, dostępną na wszystkich istotnych rynkach w Europie. Dlatego już za nieco ponad dwa tygodnie naczepa typu Evo będzie miała swoją premierę w Niemczech. Czy natomiast to nowatorskie podejście może przerodzić się w wielki, sprzedażowy sukces? To pytanie pozostaje oczywiście otwarte, tym bardziej, że Wielton planuje dotrzeć z modelem Evo do bardzo różnorodnych klientów. Mogą to być zarówno bardzo duże firmy, którym zależy na maksymalnie szybkim czasie dostawy, jak i małe lub młode przedsiębiorstwa, dotychczas stawiające na naczepy używane, z uwagi na ograniczone fundusze. Jeśli natomiast komuś taka oferta nie przypadnie do gustu, nadal będzie mógł zamówić w Wieltonie bardziej konwencjonalny produkt, z otwartym konfiguratorem, szerokim wyborem opcji, możliwością zmiany układu i wysokości podwozia, a także z możliwością negocjacji ceny u handlowca. Niemniej można się wówczas spodziewać, że faktura będzie opiewała na wyraźnie więcej niż 21 990 euro.
Wielton Evo w premierowym egzemplarzu: