Już jutro Brytyjczycy będą głosowali w sprawie ewentualnego opuszczenia Unii Europejskiej, powszechnie określanego jako „Brexit”. Tymczasem przedstawiciele najróżniejszych branż już alarmują, że brytyjska decyzja może przynieść spore problemy gospodarcze, dotyczące także transportu. Jak na przykład można przeczytać w „Rzeczpospolitej”, cytującej Jana Buczka z ZMPD, aż jedna piąta polskich operacji transportowej prowadzi do lub z Wielkiej Brytanii, co stawia nas w bardzo nieprzyjemnej sytuacji. Ewentualne problemy dotyczyłyby przede wszystkim zmian prawnych, z którymi poszłoby wystąpienie Brytyjczyków ze Wspólnoty. Wystarczy bowiem stwierdzić, że Wielka Brytania musiałaby przygotować nowe zasady dotyczące wymiany handlowej i zawrzeć nowe porozumienia, stawiając przy okazji lokalnych przedsiębiorców w niepewnej sytuacji. Ci przedsiębiorcy odegrają tutaj zresztą kolejną istotną rolę, gdyż nie wiadomo w jakiej sytuacji gospodarczej znalazłaby się Wielka Brytania w momencie opuszczania Unii Europejskiej oraz już po jej opuszczeniu. Przewiduje się, że ewentualny „Brexit” może skłonić wiele firm do zmiany lokalizacji swoich biznesów, a także zniechęci firmy do podpisywania dłuższych kontraktów. A to nie obyłoby się bez sporego wypływu na transport.
Tymczasem Polska Izba Paliw Płynnych podała, że niepewność dotycząca Wielkiej Brytanii już doprowadziła do wzrostu cen paliw w europejskich rafineriach. Wyjaśnia to poniższy fragment komunikatu PIPP:
Kierunek zmian w polskich rafineriach wyznaczają zmiany na światowych rynkach paliw gotowych. W referencyjnych dla europejskiego rynku notowaniach ARA pogłoski o deklarowaniu przez Brytyjczyków woli opuszczenia Unii Europejskiej spowodowały zmiany, jakie widać na wykresie poniżej. Mimo że opuszczenie struktur UE przez narody Królowej Elżbiety realnie nic nie zmieni w światowej gospodarce – a zwłaszcza nie zlikwiduje bardzo mocnej nadpodaży na rynku surowców i paliw gotowych – zarówno benzyna, jak i olej napędowy z dnia na dzień zdrożały ponad 6%.
