Wideorejestratory skierowane do wnętrza kabin, by obserwować zachowanie kierowców, to temat, który ostatnio ucichł w Europie. Niemniej na innych kontynentach nadal sporo się na ten temat dyskutuje, a same kamery stają się w ciężarówkach coraz częstszym widokiem. Stąd też badanie, które przeprowadził Amerykański Instytut Badań Transportowych (ATRI).
Organizacja poruszyła temat wewnętrznych wideorejestratorów w rozmowie z 650 kierowcami. Przede wszystkim zadano im pytanie, w jakim stopniu akceptują oni kamery skierowane na swoje twarze i rejestrujące zachowanie w czasie prowadzenia. Odpowiedzi można było udzielić w skali od 0 do 10, natomiast średnim wynikiem okazało się 2,24. Mówiąc więc krótko, kierowcy w znakomitej większości nie godzą się na to rozwiązanie.
Jak też wykazało badanie, szczególne obawy mają kobiety. W przypadku żeńskiej części branży akceptacja dla kamer okazała się o 34 procent niższa niż w przypadku ich kolegów. Wszystko w związku z większymi obawami o naruszenie prywatności.
W badaniu również podkreślono, że wewnętrzne wideorejestratory mogą działać na dwa sposoby. Pierwszy typ nagrywa po prostu w sposób ciągły, zawsze, gdy ciężarówka znajduje się w ruchu. Druga włącza się natomiast tylko w sytuacjach kryzysowych, gdy na przykład ciężarówka gwałtownie zahamuje lub wykona nagły skręt. Niemniej, jak podaje raport ATRI, takie kryzysowe kamery zdobyły o zaledwie 22 procent większą akceptację niż kamery nagrywające stale. Można więc powiedzieć, że kierowcy po prostu nie chcą być nagrywani, niezależnie od formy.
Był jednak pewien rodzaj zastosowania, w którym akceptacja dla kamery okazała się bardzo duża, rosnąc o aż 87 procent. Mowa tutaj o wykorzystywaniu kamer przy konkretnych zadaniach związanych z bezpieczeństwem, jak na przykład szkolenie nowych kierowców.
Na koniec przypomnę, że na innych kontynentach zdarzały się już w tym temacie problemy, jak na przykład ta sprawa z RPA: Afera z kamerą obserwującą wnętrze ciężarówki – kierowca podglądany na postoju. Jeśli natomiast chodzi o Europę, to u nas przyjmują się przede wszystkim „eye trackery”, czyli kamery zapisujące jedynie kontury twarzy oraz ruch gałek ocznych, jak na przykład w tym artykule: Kamery obserwujące twarz kierowców dla 1500 ciężarówek – firma zdalnie obejrzy nagrania