Ta ciężarówka miała udowodnić, że międzymiastowy transport na prądzie jest już jak najbardziej możliwy. Szwajcarski rząd wydał dla niej nawet specjalne rozporządzenie, mające na celu zachowanie kabiny sypialnej. Gdy jednak spojrzymy na efekt końcowy, wszystko wydaje się przybierać formę absurdu.
Omawiany pojazd nazywa się FH SEMI 40E 900 i przygotowała go szwajcarska firma Futuricum, od niedawna należąca do koncernu Volvo. Dwa pierwsze egzemplarze zostały zamówione przez dużych, szwajcarskich przewoźników i będą pracowały w różnych branżach. Friderici Special wykorzysta swoje Futuricum w przewozie maszyn budowlanych, a Galliker Transport obsłuży chłodniczy transport dystrybucyjny.
Wspomniane rozporządzenie pozwoliło Szwajcarom wydłużyć ciężarówki o dokładnie 100 centymetrów. Dodatkowe baterie umieszczono więc za nadwoziem, a jednocześnie nie wykluczyło to stosowania kabiny sypialnej. Szwajcarskie władze pozwoliły też na zwiększenie DMC zestawów o dwie tony. Chciano w ten sposób zrekompensować dodatkową masę baterii. Akumulatory mają bowiem rekordowe 900 kWh pojemności i ważą 5440 kilogramów.
Tak powstały ciągniki pod 42-tonowe zestawy, które z zewnątrz przypominają ciężkie ciągniki do transportu ponadnormatywnego. Za kabiną zamontowano wieżę z bateriami, rama musiała zostać wydłużona, a w efekcie sięgnięto też po układ 6×2 z dodatkową osią wleczoną. Z drugiej strony, na ciężki transport nie ma co tutaj liczyć. Sam ciągnik siodłowy waży bowiem na pusto 14,3 tony. To o jakieś 6 ton więcej niż w ciężarówce spalinowej.
Jednocześnie, pomimo tak absurdalnych parametrów, podawany przez producenta zasięg załadowanego zestawu to zaledwie 500 kilometrów. Co więcej, po takim dystansie ciężarówka będzie wymagała ładowania, które nawet z ultra szybką ładowarką 350 kW potrwa blisko 2 godziny. Jeśli natomiast podłączymy ciężarówkę do zwykłego gniazda, ładując prądem 22 kW, przywrócenie 80 procent zasięgu zajmie… 37 godzin.
Na koniec jeszcze przypomnę, że nieco mniejsza ciężarówka Futuricum pobiła ostatnio Rekord Guinnessa. Pojazd przejechał na jednym ładowaniu 1099 kilometrów, co powszechnie opisywano w mediach. Samochód zrobił to jednak z bardzo niską prędkością (średnia 50 km/h), na zamkniętym torze oraz na pusto. Więcej na ten temat w artykule z sierpnia.