Tuż po premierze ciężarowej Tesli Semi, węgierska firma Waberer’s była wymieniana jako jeden z pierwszych potencjalnych użytkowników w Europie. Media obiegało wręcz symboliczne zdjęcie, na którym prezes Waberersa zasiadał za kierownicą prototypu (powyżej).
Ostatecznie seryjna produkcja Tesli Semi nadal się nie rozpoczęła (to już czwarty rok od premiery), a i sam prezes Waberersa zdążył zmienić się kilkukrotnie. Elektryczne plany też uległy modyfikacji, będąc realizowanym w zupełnie inny sposób. Zamiast ciągnika siodłowego z Ameryki, Waberer’s decyduje się na „elektryki” z koncernu Volvo. Niedawno firma odebrała pierwsze Volvo FL Electric, a teraz do floty dołączyło Renault Gamy D Z.E.
Obie ciężarówki mają typowo dystrybucyjny charakter. Dla przykładu, Gama D Z.E. to 16-tonowe, dwuosiowe podwozie z dzienną kabiną, oferujące do 400 kilometrów teoretycznego zasięgu. Dlatego też ciężarówki trafiły do spółki WSZL (Waberer’s-Szemerey Logisztika), która specjalizuje się w krajowej dystrybucji, na przykład dla sieci marketów. Swoją drogą, to usługa w którą Węgrzy mocno ostatnio inwestują, w ramach zmiany swojego modelu biznesowego. Po tym jak firma popadła w finansowe problemy, przeszła na obsługę stałych klientów, mocniej weszła w logistykę i skupiła się na stałych trasach.
A jak elektryki marki Volvo wypadają w praktyce? O tym opowiadałem w dwóch prezentacjach: Elektryczna ciężarówka w praktyce – jak się jeździ i co może zaskoczyć kierowcę? oraz Volvo FE Electric w próbie z ładunkiem, czyli jak wypadł zasięg na stołecznych buspasach