W Niemczech planowano kolejny zamach z ciężarówką – aresztowano 17-latka

Powyżej: miejsce, w którym 16 grudnia 2016 roku zamachowiec sterroryzował i zamordował polskiego kierowcę

Wkrótce przypadnie ósma rocznica zamachu terrorystycznego w Berlinie, którego pierwszą ofiarą był polski kierowca ciężarówki. Tymczasem niemieckie i amerykańskie służby udaremniły przygotowania do kolejnego ataku, który miał mieć bardzo podobny charakter.

Niemiecka policja otrzymała informację od amerykańskiej służby wywiadowczej, jakoby w landzie Schleswig-Holstein trwały przygotowania do zamachu. Zamierzał przeprowadzić go 17-latek o tureckim pochodzeniu, kierujący się przy tym radykalnie islamistycznymi pobudkami.

W środowy wieczór, 6 listopada, funkcjonariuszom udało się zatrzymać podejrzanego. Wpadł on w ręce w służb w miejscowości Elmshorn, a zebrane przez prokuraturę dowody jednoznacznie wskazywały na planowany atak. Zachowały się między innymi zapisy oraz nagrania rozmów, w czasie których 17-latek planował pozyskanie samochodu ciężarowego i wjechanie nim w tłum na jednym z lokalnych, bożonarodzeniowych rynków.

Gdzie dokładnie miał odbyć się zamach, a także w jaki sposób zamierzano pozyskać ciężarówkę, tego niemieckie media nie ujawniają. Wiadomo za to, że oskarżony usłyszał już bardzo poważne zarzuty, obejmujące między innymi stworzenie zagrożenia dla państwa oraz organizowanie nielegalnej konspiracji. Wszystko to wystarczyło, by 17-latek został potraktowany jako osoba dorosła i jeszcze w trakcie oczekiwania na proces został zamknięty w areszcie.

Przypomnę, że zamach terrorystyczny w Berlinie miał miejsce 16 grudnia 2016 roku. Zamachowiec wtargnął wówczas do Scanii R450, która czekała na rozładunek przy ulicy Friedrich-Krause-Ufer, w dzielnicy Moabit, a następnie zamordował jej kierowcę, 37-letniego Łukasza Urbana. Następnie islamista wsiadł za kierownicę ciągnika, rozpędził zestaw na miejskich ulicach i wjechał w tłum na rynku bożonarodzeniowym w dzielnicy Charlottenburg. Śmierć poniosło przy tym 12 osób, kolejne kilkadziesiąt zostało rannych.

Sprawcą zamachu z 2016 roku był Anis Amri, działający na rzecz tak zwanego Państwa Islamskiego. Jak się okazało, Tunezyjczyk przybył do Niemiec nielegalnie, miał na swoim koncie kryminalną przeszłość, odmówiono mu prawa do azylu, a jego podejrzane zachowanie przyciągnęło uwagę 16 różnych służb. Mimo to nigdy nie został on z Niemiec deportowany i nie udało się go powstrzymać przed doprowadzenie do tragedii. Co więcej, tuż po zamachu Amri zdołał nawet uciec z Niemiec, udając się aż do Włoch, gdzie został zastrzelony podczas policyjnej obławy. Pozostaje więc mieć nadzieję, że po tak olbrzymiej kompromitacji niemieckie służby zdołały w końcu „odrobić lekcje” i zadbać o bezpieczeństwo nie tylko na bożonarodzeniowych rynkach, ale też na parkingach dla samochodów ciężarowych.