W latach 90-tych woziły po Polsce piwo, teraz Freightliner oraz Fruehauf są klasykami

W nawiązaniu do tekstów:

Ciężarówka z dwusuwowym dieslem V8 trafiła do OSP – rozpoznacie ją po dźwięku

33-letni Freightliner wiozący 32-letniego Internationala – taki widok na polskich drogach

Co łączy Wielton z Fordem, twórcą nazwy “naczepa”, Nową Zelandią i liderem rynku USA?

Pojazdy z powyższego zdjęcia połączył wiek, pochodzenie oraz… piwo. Wbrew pozorom było to piwo polskie, wytwarzane przez dwa wiodące browary, jakoś w latach 90-tych. A teraz klasyczny Freightliner będzie jeździć z klasycznym Fruehaufem w parze, tworząc jeden z najciekawszych zestawów na polskich rejestracjach.

Czerwonego Freightlinera możecie już znać. To model FLA z 1987 roku, należący do opolskiego kolekcjonera amerykańskich ciężarówek, znanego jako „Henry Hill”. Samochód ten przez 20 lat pracował przy transporcie piwa, jako ciągnik podwykonawcy browaru Okocim. Było to piwo wożone w skrzynkach, a więc transport odbywał się ze zwykłą naczepą skrzyniową. A teraz Freightliner cieszy się piękną emeryturą, jeździ na zabytkowych rejestracjach i ma sprawiać radość.

Historia naczepy to natomiast temat znacznie dłuższy. Pojazd ten pochodzi z 1989 roku i również służył w krajowym transporcie piwa. Było to jednak piwo luzem, jak przystało na cysternę. Przewozy „złocistego trunku” odbywały się dla browaru w Namysłowie, jakoś do późnych lat 90-tych. Pojazd występował tam w parze z amerykańskim ciągnikiem marki International, modelem 9700 z 1993 roku.

Po zakończeniu kariery w Namysłowie, cała ciężarówka trafiła do Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Kędzierzynie-Koźlu. O ile wcześniej gasiła pragnienia, teraz miała gasić pożary, dowożąc na akcję nawet 26,6 tys. litrów wody. Cały zestaw miał też imponujący wygląd, osiągając około 18 metrów długości całkowitej. Tak naprawdę był to więc „gabaryt”, choć w transporcie ratowniczym pozwolono mu na podzielne ładunki wody.

Z Kędzierzyna-Koźle cysterna po raz ostatni wyjechała w 2018 roku. Co natomiast można było zrobić z nią dalej? W przypadku sprzętu Państwowej Straży Pożarnej możliwości są tak naprawdę dwie – albo przekaże się go którejś z jednostek ochotniczych (jak ostatnio miało to miejsce z amerykańskim dwusuwowym wozem strażackim z Krakowa), albo wyśle się go na złom, z uwagi na skrajne wyeksploatowanie. A że International oraz cysterna Fruehauf miały jeszcze przed sobą sporo życia, wylądowały właśnie w OSP.

Jedno z opolskich OSP złożyło zapotrzebowanie na ciągnik siodłowy z cysterną i otrzymało omawiany zestaw. Problem jednak w tym, że 18-metrowa ciężarówka nie za bardzo nadawała się do pracy w tamtejszych warunkach. Amerykańska konstrukcja nastręczała problemów z eksploatacją, a konstrukcja cysterny odbierała jakąkolwiek zwrotność. Typowo amerykański wózek tylny, umieszczony na samym końcu pojazdu, utrudniał przejazd nawet na nieco większych skrzyżowaniach. Nie mówiąc już o pracy w ruchu lokalnym, w małych miejscowościach.

I tak oto cysterna znowu trafiła na sprzedaż, a odkupił ją właśnie „Henry Hill”, jako towarzystwo dla swojego zabytkowego Freightlinera. 31-letni Fruehauf właśnie otrzymał cywilne rejestracje i mógł z nimi oficjalnie wyjechać na drogi. W parze z Freightlinerem wygląda wprost doskonale, a przy tym zachwyca swoją oryginalnością. Jak przystało na sprzęt z Ameryki, pod podwoziem nie ma najmniejszych osłon przeciwnajazdowych. Zbiornik jest stosunkowo wąski, a pod nim znajdują się kilkuczęściowe felgi typu Trilex, w oryginalnym rozmiarze 24,5 cala.

Jak twierdzi sam właściciel, to jedna z dwóch amerykańskich cystern, które jeżdżą w całej Europie. Amerykański Fruehauf to też prawdziwa legenda ze świata naczep. Można wręcz powiedzieć, że był to pierwszy oficjalny producent naczep w historii. Jego historia rozpoczęła się w Detroit, w 1914 roku. Kowal August Fruehauf otrzymał wówczas zamówienie na dwukołową platformę, podpinaną do Forda T. Pojazd ten służył do transportu łodzi i doskonale sprawdził się w praktyce. Pan Fruehauf poszedł więc za ciosem, w 1918 roku otwierając firmę o nazwie Fruehauf Trailer Company. Jej specjalnością była właśnie produkcja naczep i było to pierwsze tego typu przedsiębiorstwo na świecie.

Przez dziesięciolecia Fruehauf był jednym z największych producentów naczep ze Stanów Zjednoczonych. Wytwarzał między innymi cysterny, a omawiany egzemplarz z 1989 roku jest na to przykładem. Z czasem Fruehauf otworzył także oddziały w Europie, wytwarzając typowo europejskie konfiguracje. Później spółki też się rozdzieliły i francuski Fruehauf zyskał niezależność. Dzisiaj należy on zaś do Polaków, a konkretnie do wieluńskiej grupy Wielton. Tymczasem w swojej ojczyźnie, a więc w Stanach Zjednoczonych, Fruehauf przetrwał tylko do roku 1996. Wówczas firma ogłosiła upadłość, mając za sobą wiele lat kryzysów.