Volvo FH z Polski i Volvo VNL z Rosji – Ameryka i Europa na azjatyckiej granicy

Powyższe zdjęcie zostało wykonane 25 kilometrów na wschód od granicy. Nie była to jednak granica międzynarodowa, lecz granica międzykontynentalna, umownie dzieląca Europę oraz Azję. Za to ciężarówki reprezentują jeszcze inne połączenie, bo europejsko-amerykańskie. Po naszej lewej stronie mamy Volvo VNL670, czyli model oficjalnie oferowany wyłącznie w Ameryce Północnej. Za to pojazd po naszej prawej to Volvo FH440, pochodzące z europejskiej oferty i kierowane przez Polaka.

To trójkontynentalne połączenie uwiecznił Jakub Kwiatulski, czyli polski kierowca-przewoźnik zajmujący się transportem na Wschód. Od dwóch lat jest on właścicielem Volva FH440 z 2007 roku, jeżdżąc nim między innymi do Rosji, na Białoruś, czy do Kazachstanu. 13-letni samochód ma obecnie 1,15 miliona kilometrów przebiegu, a przed rozpoczęciem wschodniej przygody prowadził typowo autostradowe życie w Niemczech, należąc do wypożyczalni Pema.

Taki ciągnik wydaje się być idealny kandydatem do tras na dalszy Wschód. Jest wystarczająco prosty i trwały, by radzić sobie w złych warunkach drogowych. 13-litrowy silnik Euro 5 jest też w na tyle dobrym stanie, że ostatnia próba regulacji zaworów skończyła się szybciej niż rozpoczęła. Ledwie bowiem mechanik rzucił okiem, a już uznał regulację za zbędną. A do tego ogromną zaletą jest też przystosowanie do niskich temperatur. Nawet przy dużym mrozie silnik pracujący na wolnych obrotach jest w stanie nagrzać wnętrze. Nie trzeba przy tym dodawać gazu, więc silnik idealnie sprawdziłyby się przy awarii ogrzewania postojowego.

Kursując po Wschodzie Volvo spotyka zaś swoich amerykańskich kuzynów. Są to Volva VNL zaimportowane do Rosji z Kanady lub ze Stanów Zjednoczonych. Jak twierdzi sam Jakub, widząc te samochody w lewym lusterku lepiej zjechać im z drogi. W 90 proc. przypadków jest to bowiem sprzęt skrajnie wyeksploatowany, naprawiany chałupniczymi metodami, a jednocześnie pozbawiony ograniczników prędkości. Doskonale pasuje to do opisów z sierpniowego artykułu: To koniec amerykańskich ciężarówek w Rosji – przewoźnicy już ich nie chcą.

VNL ze zdjęć należy do przewoźnika z obwodu swierdłowskiego, leżącego zarówno w Europie, jak i w Azji. W momencie wykonania zdjęcia ciągnik stał w mieście Niżny Tagił, a więc już po azjatyckiej stronie obwodu, wspomniane 25 kilometrów od Europy. Pojazd był też o tyle ciekawy, że przeszedł wizualną modyfikację. Zamiast oryginalnych świateł z Volva, miał on przednie reflektory z auta osobowego, prawdopodobnie z Łady Priory. U nas można by się spodziewać, że to efekt dostosowania oświetlenia do europejskich norm. W Rosji nikt jednak szczególnie się tym nie przejmuje i nikogo nie dziwią czerwone kierunkowskazy, czy reflektory świecące po amerykańsku, idealnie prosto. Bardziej prawdopodobny wydaje się więc scenariusz, w którym oryginalne lampy się uszkodziły, zakup zamienników z USA był zbyt drogi i ostatecznie dopasowano coś z Łady.

Na koniec dodam jeszcze jedną rzecz. Owszem, większość amerykańskich ciągników na Wschodzie ma za sobą ciężkie przejścia, ale jak nadal da się też spotkać reprezentantów zadbanej mniejszości. Przykładem może być tutaj mała i bardzo zadbana flota białoruskiego kierowcy-przewoźnika, kursującego do Rosji oraz na Kaukaz. Ciężarówki te jeżdżą z naczepami chłodniczymi, a ich właściciel nagrywa z tego vlogi, dostępne na youtubowym kanale Karpooha TV Дальнобой

Obwód swierdłowski: