
Ten elektryczny ciągnik siodłowy można uznać za znak pewnej zmiany. Nie został on oklejony na zielono, nie otrzymał wielkich napisów „100% Electric”, nie ma nawet fabrycznego znaczka „Electric”, a zamiast tego dostał standardowe barwy przewoźnika, przeszedł przygotowania do transportu ponadnormatywnego, a także został opatrzony tablicą ADR. I tutaj też dochodzimy do bardzo ciekawego tematu, jakim jest przewóz materiałów niebezpiecznych na prądzie.
Dotychczas można było spotkać się z przekonaniem, że przewóz ADR ciężarówkami elektrycznymi jest w Europie całkowicie zabroniony. Gdy jednak w Holandii pojawiła się debata na ten temat, eksperci doszli do mniej restrykcyjnych wniosków. Owszem, elektryk nie jest w stanie uzyskać badania technicznego FL, w związku z czym nie może przewozić palnych cieczy oraz gazów, ale za to nie zauważono przeszkód prawnych lub ubezpieczeniowych wobec ADR-ów wyższych klas, o mniej niebezpiecznym charakterze. To natomiast prowadzi nas do zupełnie nowego widoku, który pojawił się ostatnio w firmie Van Hooft Transport.
Kontenery-baterie na rozładunku (tutaj z innym ciągnikiem):
Ten holenderski przewoźnik zajmuje się transportem specjalistycznym, obejmującym zlecenia wykonywane z usługami dźwigowymi, dostawy kontenerów budowlanych, a także przewóz agregatów prądotwórczych lub kontenerów-baterii, służących do zasilania wydarzeń w trudno dostępnych miejscach. Wspomniane kontenery-baterie są obecnie szybko rozwijającą się technologią, jako bardziej ekologiczna alternatywa dla agregatów. Ich transport objęty jest jednak obwarowaniami ADR klasy 9, z uwagi na występowanie dużej ilości ogniw litowych. Dlatego nowe Volvo FH Electric z Van Hooft Transport musiało zostać przygotowane także pod ADR-y.
Ogólne proces przygotowania do pracy był tutaj dosyć rozległy. Fabrycznie „FH-acz” trafił do warsztatu Vlastuin Truckopbouw (tego przebudowującego nowe ciągniki na układ typu Torpedo), by otrzymać tam zestaw zakabinowych szafek z przyłączami do naczepy, szeroki podest roboczy dla kierowcy, oświetlenie dodatkowe oraz ostrzegawcze, a także mocowania tablic do transportu niebezpiecznego oraz ponadnormatywnego. Co też ciekawe, 666-konny elektryk został dostarczony w konfiguracji 6×2 z osią wleczoną, by móc zaoferować 50 ton dopuszczalnej masy całkowitej. Jego masa własna wyniosła aż 12,2 tony, a rozstaw osi to 5,27 metra. Ten ostatni parametr wynika z umieszczenia między osiami dużego zestawu baterii, takiego samego, jak w ciągnikach typu 4×2. W zależności od tonażu, powinien on zaoferować około 250-350 kilometrów zasięgu na jednym ładowaniu. To też sprawia, że mowa o ciągniku na bardzo krótkie, lokalne lub wręcz miejskie trasy.