Volvo FH „Chińczyk” kończy 20 lat – używane ciągniki w Boliwii i Arabii Saudyjskiej

Choć dla wielu osób może to być zaskoczeniem, Volvo FH drugiej generacji właśnie zbliża się do dwudziestych urodzin. Popularny „Chińczyk” zaczął trafiać do przewoźników w 2002 roku, więc za kilka miesięcy oficjalnie skończy dwie dekady. To też pozwala się spodziewać, że wkrótce ciężarówka zniknie z europejskich dróg, a my będziemy oglądali ją głównie na zdjęciach z innych kontynentów. Tak jak na dwóch poniższych przykładach.

Zaczynamy w Ameryce Południowej. Tuż przed świętami publikowałem artykuł o Scanii 114 380 po firmie Heisterkamp, która odnalazła swój nowym dom w Chile. Byłem wówczas zaskoczony, że tak tani i popularny model opłacało się przesyłać na dystansie 13 tys. kilometrów. Jak jednak wytłumaczył mi później Czytelnik Tomasz, to rzecz zupełnie normalna. Do zachodniej części Ameryki Południowej powszechnie ściąga się używany sprzęt z Europy, w tym zarówno kompletne ciężarówki, jak i części zamienne. Zajmuje się tym między innymi boliwijska rodzina Tomasza, za główne źródło mając kraje skandynawskie.

Miejsce wykonania zdjęcia:

Tomasz podzielił się też pięknym przykładem. Jest to Volvo FH 480, w wersji Euro 5 produkowanej między 2005 a 2008 rokiem. Kiedyś samochód pracował w Polsce, w firmie Fructus Transport z Goleniowa. Dzisiaj natomiast przewoził ładunki w dalekiej Boliwii, nadal mając na sobie oznaczenia polskiego przewoźnika, a nawet goleniowskie godło. To konkretne zdjęcie wykonano w mieście Cochbamba, w środkowej Boliwii, gdzie 13-litrowy silnik na pewno nie ma lekkiego życia. Cochbamba leży bowiem w Andach i choć miasto zajmuje rozległą dolinę, i tak znajduje się na wysokości około 2600 metrów ponad poziomem morza. Ponad 600-tysięczna aglomeracja przewyższa więc najwyższy szczyt Polski, przekładając się na niską gęstość powietrza.

A tymczasem przenosimy się na Bliski Wschód, by zobaczyć znacznie smutniejszy widok. Jest to Volvo FH, które kilkanaście lat temu stanowiło obiekt westchnień. Pamiętam, że ja sam miałem w domu jego plakat, dołączony do miesięcznika „Trailer Magazine”. Dzisiaj natomiast można wzdychać nad losem tej ciężarówki, będącej nie tyle zmęczoną życiem, co wręcz zmaltretowaną. Słońce wypaliło efektywne malunki, resztki dawnego lakieru pokryła żółto-czarna taśma, dolne panele nadwozia ewidentnie zaliczyły niejedną kolizję, a wszelkie oświetlenie dodatkowe zostało prowizorycznie przysłonięte.

Źródło zdjęcia: Scania and Volvo = Sweden Power

Ten samochód to FH12 z początku produkcji „Chińczyków”, zmodyfikowane przez znanego duńskiego przewoźnika Henrika Guldgera i nazwane „Dream Catcher”. Jego piękny lakier prezentował indiańskie motywy, trzyosiowe podwozie błyszczało polerowanym aluminium, a wnętrze wypełniała beżowa skóra. W takim stanie samochód nie tylko brylował na zlotach, ale też wykonał normalną pracę w duńskim transporcie kontenerów morskich. Później został jednak wyeksportowany z Europy i dzisiaj – sądząc po układzie oraz kolorystyce tablicy rejestracyjnej – wiedzie ciężki żywot gdzieś w Arabii Saudyjskiej. To by też tłumaczyło przysłonięcie wszystkich dodatkowych reflektorów. Saudyjczycy mają do tego elementu wyjątkowo restrykcyjne podejście i w latach 80-tych, gdy powszechnie odbywał się drogowy transport z Europy na Półwysep Arabski, słynęli z tłuczenia dodatkowych świateł w europejskich zestawach.

Artykuł o Scanii 114 w Chile: Eksport używanej Scanii 114L na dystansie 13 tys. km – szczeciński motyw w Chile

Artykuł o stanie saudyjskich ciężarówek: Byłe polskie ciężarówki w Arabii Saudyjskiej – od pięknego SK po rozpadające się TGA

Artykuł o najnowszym FH Henrika Guldagera: Najnowsze Volvo FH jako jeżdżące dzieło sztuki – Guldager pierwszy dokonał tuningu

Artykuł o tłuczeniu dodatkowych świateł: Arabia Saudyjska uzna karnety TIR. Jak zaś wyglądał transport do tego kraju 30 lub 40 lat temu?