Volkswagen Caddy Furgon 2.0 TDI 4Motion – test 40ton.net – naprawdę trudno się do niego przyczepić

volkswagen_caddy_2015_4motion_test_40tonnet_01

Spokojna sylwetka, widoczne podobieństwo do poprzedniej generacji, zachowawcze wnętrze, a pod maską oszczędny diesel – wszystkie te cechy idealnie pasują do większości Volkswagenów jakie w ostatnich latach wyjechały na drogi. Czy to źle? Chyba nie, bo skoro milionom klientów na całym świecie właśnie taki zestaw cech szczególnych przypadł do gustu, to po prostu coś musi w tym zestawie być. A jak niemiecka recepta na sukces sprawdziła się w nowym Caddy, przez Volkswagena określanym czwartą generacją? Sprawdźmy.

Kilka zalet i jedna wada

Pod względem designu Volkswagen Caddy bezsprzecznie nie jest żadnym zaskoczeniem. Laik pomyli go z poprzednią generacją, podczas gdy osoba nieco bardziej rozeznana w temacie zauważy przeprojektowaną tylną część nadwozia oraz nowy kształt przednich reflektorów. Zmiany to niewielkie, ale trzeba przyznać, że odświeżyły one cała konstrukcję. Nie wygląda ona może na szczególnie nowoczesną, ale wygląda za to po prostu dobrze i co najważniejsze spójnie. Podobnie jest w przeprojektowanym wnętrzu – nie zaskakuje ono żadnymi szczególnie ciekawymi rozwiązaniami, ale również trudno mu cokolwiek zarzucić. Obecne są podstawowe miejsca na drobiazgi, nie brakuje złącza USB w sensownym miejscu, a do tego wszystkie instrumenty umieszczono niesamowicie intuicyjnie. Dotykowy wyświetlacz centrum multimedialnego znajduje się tuż pod ręką, komputer pokładowy oraz wskaźniki to wzory czytelności i tak naprawdę do niczego nie trzeba się tutaj przyzwyczajać. W samochodzie użytkowym to chyba sytuacja idealna.

Dalej do ideału było niestety pozycji za kierownicą. Kupując Caddy nawet nie próbujcie oszczędzać na fotelu – podstawowy model bez regulacji wysokości siedziska oraz podparcia lędźwi przy wzroście 190 centymetrów nijak nie był w stanie spełnić moich wymagań, a i moje lepsza połowa, osoba drobnej postury, nie była do końca zadowolona. Z drugiej jednak strony Volkswagena można pochwalić za bardzo sensowne rozwiązanie ściany dzielącej przestrzeń ładunkową z pasażerską. Za miejscem pasażera wysuwa się ona do przodu pojazdu, dzięki czemu zwiększają się możliwości bocznego załadunku, podczas gdy za fotel kierowcy może pozostać w miejscu dającym odpowiednią ilość miejsca na nogi. Ponadto kierownica ma tutaj spłaszczoną dolną część, oferującą dodatkowe kilka centymetrów dla wysokich osób, a całą kolumnę można regulować w dwóch płaszczyznach.

volkswagen_caddy_2015_4motion_test_40tonnet_14

Kolejne kilka zalet, kolejna jedna wada

Pod względem właściwości jezdnych na Caddy narzekać się nie da. Testowy samochód zarówno na pusto, jak i pod obciążeniem prowadził się po prostu jak samochód osobowy. Układ kierowniczy otrzymał mocne wspomaganie, ułatwiające życie w mieście, ale jednocześnie nie można było go posądzać o nadmierny brak czułości. Podobny kompromis osiągnięto pod względem zawieszenia – samochód poprawnie tłumił nierówności, zaś na zakrętach pozostawał w pełni przewidywalny, tak samo z ładunkiem, jak i na pusto. Do tego w kabinie było bardzo cicho. I co ciekawe, udało się to osiągnąć pomimo zastosowania w zawieszeniu testowanego egzemplarza sztywnego mostu zawieszonego na resorach piórowych. Podobnie jak sprzęgło Haldex, były to elementy układu 4Motion, czyli automatycznie załączającego się napędu 4×4.

Może warto byłoby więc napisać jak Caddy 4Motion sprawdzał się w terenie? Nie do końca, bo pomimo dodania napędu tylnej osi nie mamy tutaj w żaden sposób do czynienia z samochodem terenowym. Prześwit zwiększył się wręcz niezauważalnie, a karoseria nawet nie próbuje niczego udawać plastikowymi osłonami, więc tym samym Caddy 4Motion okazuje się po prostu samochodem o udoskonalonej trakcji, mogącym sprawdzić się na górskich drogach, czy w zimowych warunkach. Tymczasem w warunkach miejskich samochód zaoferuje nam dobrą zwrotność, bardzo sensowne czujniki cofania, czytelnie przekazujące informacje do dużego wyświetlacza na desce rozdzielczej, a także rzecz moim zdaniem sensu pozbawioną, czyli zwężone prawe lusterko o niebezpiecznie dużym „martwym polu”.

volkswagen_caddy_2015_4motion_test_40tonnet_05

A to już tylko i wyłącznie zalety

I tak oto przeszliśmy do części, w której głównym bohaterem będzie silnik. Pod maską poznańskiego furgonu zamontowano popisowe (choć ostatnio też bardzo kontrowersyjne) danie koncernu Volkswagen, czyli 2-litrowe TDI. W testowym egzemplarzu silnik ten rozwijał 110 KM i współpracował z 6-biegową skrzynią biegów, tworząc naprawdę zgrane połączenie. Stosunkowo duża pojemność dbała o świetną dynamikę, a jednocześnie cała jednostka potrafiła zadowolić się naprawdę niewielkimi ilościami paliwa. Około 1000 kilometrów przejechałem testowym Volkswagenem po autostradach, gdzie przy prędkości 140 km/h trzeba było liczyć się z apetytem na średnio 7,6 litra oleju napędowego. Na krajówkach zużycie spadło do nawet 4 litrów z minimalnym „hakiem”, zaś po mieście Caddy potrzebowało około 7 litrów. To wyniki lepsze niż w oficjalnych folderach, a muszę przyznać, że jeździłem małym Volkswagenem raczej dynamicznie.

Kolejne cyfry to ładowność i wymiary. Takie Caddy jak testowe, wyposażone w 110-konny silnik 2.0 oraz napęd 4×4, to wydatek co najmniej 73 350 złotych netto. W tej cenie otrzymujemy 4,4-metrowy samochód z krótkim rozstawem osi, oferujący 3,2 m3 przestrzeni ładunkowej, przy jej długości maksymalnej 1779 mm, wysokości wewnętrznej 1134 mm i szerokości 1170 mm między nadkolami. Do tego dochodzi 701-milimetrowa szerokość drzwi bocznych, 1183-milimetrowa drzwi tylnych oraz ładowność maksymalnie 792 kilogramów przy DMC 2,27 tony. Wszystko to wyniki nieustępujące konkurentom, a momentami nawet ich przewyższające. Co więcej, ładowność można określić wręcz miłym zaskoczeniem, jeśli weźmiemy pod uwagę obecność porządnej wielkości silnika i napędu 4×4.

Podsumowanie

Jak widzicie, tak naprawdę przyczepić musiałem się tylko do niewygodnego fotela kierowcy w podstawowej wersji i nieprzemyślanego prawego lusterka, podczas gdy wszystkie inne elementy samochodu były dobre lub wręcz bardzo dobre. Weźmy na przykład taki silnik – nie ukrywam, że w Crafterze i Amaroku jednostka napędowa 2.0 TDI nie przypadła mi go gustu, będąc po prostu za małą, natomiast w modelu Caddy sprawowała się ona wprost idealnie. Nie dość, że była bardzo dynamiczna, to jeszcze przypominała, że wcale nie trzeba montować do małego samochodu dostawczego silnika od kosiarki, żeby auto potrafiło zadowolić się minimalnymi ilościami oleju napędowego. Do tego doszło świetne prowadzenie nawet pomimo zastosowania typowo ciężarowego tylnego zawieszenia, wysoki komfort jazdy, przemyślane wyposażenie wnętrza, a także możliwości transportowe będące na dokładnie takim poziomie, na jakim być powinny.

Galeria zdjęć:


volkswagen_caddy_2015_4motion_test_40tonnet_01 volkswagen_caddy_2015_4motion_test_40tonnet_02 volkswagen_caddy_2015_4motion_test_40tonnet_03 volkswagen_caddy_2015_4motion_test_40tonnet_04 volkswagen_caddy_2015_4motion_test_40tonnet_05 volkswagen_caddy_2015_4motion_test_40tonnet_06 volkswagen_caddy_2015_4motion_test_40tonnet_07 volkswagen_caddy_2015_4motion_test_40tonnet_08 volkswagen_caddy_2015_4motion_test_40tonnet_09 volkswagen_caddy_2015_4motion_test_40tonnet_10 volkswagen_caddy_2015_4motion_test_40tonnet_11 volkswagen_caddy_2015_4motion_test_40tonnet_12 volkswagen_caddy_2015_4motion_test_40tonnet_13 volkswagen_caddy_2015_4motion_test_40tonnet_14 volkswagen_caddy_2015_4motion_test_40tonnet_15 volkswagen_caddy_2015_4motion_test_40tonnet_16 volkswagen_caddy_2015_4motion_test_40tonnet_17 volkswagen_caddy_2015_4motion_test_40tonnet_18