Na niemal trzy dni trzeba zamknąć belgijską trasę E411, na odcinku w okolicach Recogne. Wszystko przez wypadek z udziałem ciężarówki przewożącej łatwopalny ładunek.
Niemiecki zestaw wypełniony środkami chemicznymi zmierzał w niedzielę w stronę Luksemburga. W pewnym momencie kierowca stracił panowanie nad pojazdem, przez co ciężarówka przewróciła się na prawy bok i stanęła w płomieniach. Ładunek zaś sprawił, że ogień szybko przybrał na sile, pochłaniając nie tylko cały zestaw, ale także liczne elementy infrastruktury.
Sprzątnie miejsca zdarzenia, a także naprawianie autostrady rozpoczęło się jeszcze w niedziele. Ilość pracy była jednak tak duża, że część czynności przeciągnęła się nawet na wtorek, a E411 pozostawało w tym czasie zamknięte w obu kierunkach. Oczywiście oznaczało to też, że kierowcy tkwili w ogromnych korkach, najpierw czekając na opanowanie pożaru, a następnie korzystając z zatłoczonego objazdu trasą N4. Doszło nawet do sytuacji, w której znudzone czekaniem osoby grały na zamkniętej autostradzie w tenisa…
A jaki był los kierowcy ciężarówki? Co bardzo dziwne, belgijskie media zupełnie milczą na ten temat. Można się jednak pocieszać, że gdyby mężczyzna zginął, zapewne wszędzie by o tym mówiono.
Wyglądało to następująco:
Libramont : les photos de l’accident de la #E411 vues par drone : https://t.co/rH51sbHhvI via @sudpresseonline #provlux
— Mélodie Mouzon (@MelodieMouzon) 10 lipca 2017