Unimog, który wrócił do korzeni – ta ciężarówka będzie pracowała w branży rolniczej

Gdy w 1945 roku rozpoczynano prace nad pierwszym Unimogiem, chciano stworzyć pojazd łączący w sobie cechy ciężarówki oraz ciągnika rolniczego. Najlepszym na to przykładem może być rozstaw kół, dobrany idealnie pod układ zagonów na polach ziemniaczanych. Rolnictwem zajmował się też jeden z konstruktorów pojazdu. Był to inżynier Heinrich Rößler, który po wojnie postanowił przenieść się na wieś.

Kiedy jednak mowa jest o współczesnych Unimogach, mało kto kojarzy je z użytkiem typowo rolniczym. Samochody te odeszły bowiem od definicji taniego i prostego pojazdu, przypisywanej ich protoplastom. W zamian za to Unimogi zyskały miano maszyn do zadań specjalnych, masowo będąc wykorzystywanym jako nośniki maszyn.

Unimog z firmy T. Shepperson:

Na tym tle wyróżnia się zamówienie brytyjskiej firmy T. Shepperson. Przedsiębiorstwo to działa właśnie w branży rolniczej i dopiero co odebrało nowego Unimoga U423. Samochód ten wybrano zamiast typowego ciągnika rolniczego, chcąc wykorzystywać go do pracy z przyczepami. Dlaczego jednak zdecydowano się na Unimoga, a nie po prostu na „traktor”?

Firma tłumaczy, że Unimog okazał się znacznie bardziej oszczędny od typowych ciągników. Szacunkowo mówi się tutaj o oszczędności około 30 litrów dziennie, co można przeliczyć na 1250 funtów miesięcznie. Ten oszczędny charakter może wynikać chociażby z niewielkiego silnika, mającego zaledwie cztery cylindry oraz 5,1 litra pojemności.

Jednocześnie ciężarówka jest w pełni przystosowana do pracy na roli. To zasługa między innymi skrzyni biegów, przewidującej osiem przełożeń do przodu oraz sześć do tyłu. Ponadto sam silnik, choć raczej niewielki, może zaoferować aż 231 KM.