Polski rynek samochodów ciężarowych znajduje się w coraz większym kryzysie. Po wyjątkowo słabym półroczu, opisywanym w tym artykule, lipiec przyniósł kolejne spadki, wynoszące 44 procent w przypadku ciągników oraz 9,4 procenta w przypadku podwozi (w porównaniu rok do roku). Tymczasem za naszą wschodnią granicą sytuacje pozostaje zupełnie odwrotna, z popytem na nowe ciężarówki bijącym prawdziwe rekordy.
Dopiero co przedłużona umowa przewozowa z Unią Europejską, zablokowanie transportu morskiego, a także wojenne potrzeby importowe, nadały ukraińskiemu rynkowi ciężarówek prawdziwego wiatru w żagle. Lipiec był tam kolejnym miesiącem przynoszącym wzrosty, tym razem na poziomie 23 procent. Gdy natomiast pod uwagę weźmiemy całe minione siedem miesięcy bieżącego roku, wyniki okazują się o 8 procent wyższe niż w analogicznym okresie roku ubiegłego. Mówiąc więc krótko, sprzedaż cały czas wzrasta.
Ulubioną marką ukraińskich przewoźników pozostaje Scania, której w lipcu udało się osiągnąć 22 procent udziału w rynku, dostarczając równe 100 ciężarówek. Wśród nich mogły być także pojazdy z nowymi silnikami z serii Super, które od niedawna dostępne są na Ukrainie w specjalnie przygotowanej wersji Euro 5.
Jak natomiast ukraińska sprzedaż wygląda w porównaniu z polską? Tutaj nadal widać rynkową przepaść. W ciągu siedmiu miesięcy w Polsce dostarczono 17 528 nowych samochodów ciężarowych o DMC powyżej 3,5 tony, podczas gdy na Ukrainie naliczono 2853 takich pojazdów. Jest to różnica ponad sześciokrotna.