Ukraiński dinozaur na polskiej budowie – to Kraz 250, bardzo rzadko u nas spotykany

W Nadleśnictwie Starachowice, pod miejscowością Lubienia, możecie trafić na budowę leśnej drogi. A gdy zobaczycie wykorzystywany tam sprzęt, możecie też mieć wrażenie podróżowania w czasie.

Ta zmęczona życiem flota została uwieczniona na powyższym zdjęciu, przez Czytelnika Leszka. Wprawne oko od razu dostrzeże austriackiego Steyra 91, z zabudową ewidentnie mającą za sobą wiele dekad ciężkiej pracy. Jest też nietypowa przyczepa, zbudowana z wojskowego, warsztatowego kontenera. Zwieńczeniem wszystkiego jest zaś Kraz 250, czyli nie tylko zabytek techniki, ale też model bardzo słabo u nas znany.

Kraz 255:

W Polsce popularność zdobyły głównie Krazy 255 (powyżej), wyposażone w układ osi 6×6 i powszechnie stosowane w wojsku. Z czasem wiele tych pojazdów trafiło też do użytku kopalnianego, z uwagi na imponujące możliwości jazdy w terenie. Za to Kraz 250, wytwarzanych w latach 1978-1992, był ciężarówką o charakterze znacznie bardziej szosowym. Napęd pracował tu w układzie 6×4, stosowano wąskie ogumienie z bliźniakami na tylnej osi, a prześwit był nieporównywalnie mniejszy niż u terenowego kuzyna.

Za to napęd zachował charakterystykę typową dla Kraza. Bazą wszystkiego była ogromna, a przy tym bardzo słaba jednostka V8, o pojemności 14,86 litra. Z racji braku turbodoładowania, oferowała ona 240 KM i zaledwie 883 Nm maksymalnego momentu obrotowego. To trzykrotnie mniej niż w nowoczesnych jednostkach o podobnej pojemności. Kolejnym elementem była skrzynia biegów, oferująca zaledwie 5 przełożeń. Między innymi dlatego prędkość maksymalna modelu 250 wynosiła tylko 75 km/h. W trudnych warunkach sytuację ratował jednak reduktor, będący standardowym wyposażeniem każdego egzemplarza.

Tak skonfigurowane ciężarówki stały się dosyć popularnym widokiem na drogach ZSRR. Pracowały zarówno w branży budowlanej, jak i w transporcie typowo szosowym, realizowanym na dłuższych dystansach, z uniwersalnymi zabudowami. W ofercie dało się też znaleźć nie tylko podwozia pod zabudowy, ale także fabryczne ciągniki siodłowe, również w układzie 6×4. A gdy ZSRR upadło, Kraz 250 stał się jedną z tych ciężarówek, które prowizorycznie dostosowywano do użytku w nowych realiach ekonomicznych.

Krazy przejęte przez prywatnych przewoźników powszechnie otrzymywały kabiny sypialne. Polegało to na wydłużaniu fabrycznych nadwozi, a czasami nawet podwyższaniu dachów. Popularną modyfikacją techniczną było zaś instalowanie skrzyń biegów z Kamazów, oferujących dwukrotnie więcej przełożeń. Dzięki temu ciężarówka mogła jechać szybciej, a silnik choć trochę ograniczał swoje zużycie paliwa.

Zmodyfikowany Kraz 250 z ukraińskiego ogłoszenia:

Do dzisiaj takich egzemplarzy nie przetrwało już wiele. Ewentualnie, jeśli przetrwały, to spotkamy je w najdalszych i najbiedniejszych zakątkach Rosji. Pewna ilość egzemplarzy ostała się też na Ukrainie, wszak to właśnie z Ukraińskiej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej pochodzi marka Kraz. Do dzisiaj samochody te występują w ukraińskiej armii, a w ukraińskich ogłoszeniach sprzedaży da się jeszcze spotkać garstkę cywilnych egzemplarzy. Są to albo całkiem nieźle zachowane pojazdy specjalistyczne, w tym przede wszystkim żurawie, albo wyraźnie bardziej zmęczone egzemplarze do ogólnego transportu.

Za to w Polsce spotkanie takiego Kraza 250 jest już bardzo, bardzo trudne. Tym większą ciekawostką jest więc egzemplarz widoczny nad tekstem, nadal pracujący na budowie leśnej drogi. Choć faktem też jest, że samochód nie miał na sobie żadnych tablic rejestracyjnych i raczej nie wyglądał na sprzęt przemierzający drogi publiczne.